wtorek, 9 lipca 2013

3 dzień po terminie

Nowy dzień rozpoczynamy w dwupaku. Tak nam dobrze razem. Tam gdzie ja tam Junior ;). W sumie nie dziwię się. Jeść dadzą, ukołyszą, atrakcji dostarczą.

Dzisiaj jedziemy na wizytę do lekarza. Wizyta i KTG - łudzę się, że nagle pojawią się jakieś mega skurcze i będzie można jechać do szpitala. Muszę jeszcze wcześniej wjechać po wypis. Prawdopodobnie - skoro nic się nie dzieje - to pojutrze i tak będę musiała zameldować się w szpitalu na badanie. Ale tego wszystkiego chcę się jeszcze dowiedzieć.



Lecę na jakieś śniadanko :).

29 komentarzy:

  1. heheeh bluzeczka super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawa jestem co się czuje w trakcie takiego oczekiwania ;) trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zniecierpliwienie:-p, przynajmniej ja już chciałam być jak najszybciej po.

      Ps. Trzymam kciuki, środa to ładny dzień na poród:]

      Usuń
    2. no dzień zapowiada się ładny :P

      Usuń
  3. Cudowny brzuszek:) To może być dziś , jutro lada dzień i będziesz tulić swoje maleństwo w ramionach:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za uparciuchu mały :) myślałam że po weekendzie się pojawi już po drugiej stronie brzuchola :)

    OdpowiedzUsuń
  5. coś sie temu twojemu synkowi na świat nie spieszy :) dobrze mu i wygodnie u mamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie: basen, jedzonko pod nos, ukołyszą :D

      Usuń
  6. Oj zebym nie wykrakala tego 11... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dzwonią już do Ciebie codziennie z pytaniem, czy urodziłaś? ;)
    widocznie Synkowi bardzo dobrze u mamy

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodka bluzka. Monotematyczna jestem.Ciążowa?

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspolczuje. :)
    Ja obie ciaze przenosilam o tydzien i obie mialam wywolywane. To oczekiwanie jest najgorsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. wybacz,ale jak zaglądam do Ciebie, to przypomina mi się moje oczekiwanie po terminie i za każdym razem cieszę się, że to już dawno za mną, bo te czekanie... niezmiennie trzymam jednak kciuki, aby Junior zdecydował się w końcu opuścić brzuch:) bluzeczka super!

    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  11. No może skończyć się wywoływaniem oksytocyną w szpitalu :( Ja też miałam trochę przenoszoną, ale zaczęły mi delikatnie wody się sączyć, poleżałam kilka godzin w szpitalu, nic się nie zaczęło rozkręcać i musieli wywoływać. Ogólnie nie polecam wywoływania, ale da się przeżyć :P Jak już się ma dziecko w ramionach to się o wszystkim zapomina, o zgagach, puchnących nogach i wszystkich bólach.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...