poniedziałek, 2 listopada 2015

Pierwsza sesja Jasia

Jasiowi stuknęły już trzy tygodnie. Starzeje się nam ten chłopak w zastraszającym tempie. Niedawno jeszcze Łukasz był takim oseskiem, a my ubolewaliśmy nad tym, że nie ma do niego instrukcji obsługi, a teraz jest zaawansowanym dwulatkiem, a my nadal żałujemy, że nie ma uniwersalnego sposobu na wychowanie. Rodzicielstwo to trudny orzech do zgryzienia, ale myślę, że nikt nie zamieniłby tej roli na żadną inną. Ale nie o tym miałam pisać. Wracając do tematu postanowiliśmy uwiecznić dwutygodniowego Jasia na zdjęciach. Podobną sesję miał robioną Łukasz i jest to na prawdę fajna pamiątka. 

Tym razem w zapisaniu wspomnień na zdjęciach (ach jakie to literackie ;)) mogła nam Dagmara za co bardzo jej dziękujemy. Gdyby nie Jej chęci i pomysłowość dużo byśmy nie zwojowali. Bardzo dziękujemy cioci za to, że poświęciła nam swój czas, a teraz zapraszam do oglądania efektów naszego spotkania. 


Dodam, że łatwo nie było, bo Jasiu jak na złość nie chciał zasnąć. Wszystko go interesowało tylko nie sen - wyjątkowo :).




Zdecydowanie zdjęcia w negliżu nie należą do ulubionych. Jasiu to zdecydowany ciepłolub i dopiero kiedy poczuł przyjemne ciepło kocyka to postanowił jednak na trochę zasnąć.






Jeszcze raz dziękujemy Dagmarze. Wszystkich zainteresowanych odsyłamy na Jej fanpag'a, na Facebook'u, gdzie można zobaczyć inne zdjęcia jej autorstwa KLIK. A niedługo pochwalimy się Wam pewnym spacerem, podczas którego uwieczniony został nasz starszy rozbójnik :), a wszystko to w jesiennym klimacie :).


czwartek, 22 października 2015

Łóżeczko Jasia



Przygotowania do narodzin drugiego dziecka wyglądają zupełnie inaczej niż w przypadku starszego rodzeństwa. Po pierwsze niejednokrotnie mamy już sporą część wyprawki po starszaku, a po drugie wiemy co się przydaje, a co nie spełnia swojej roli. Teoretycznie jest nam łatwiej. Właściwie tylko teoretycznie. Chłopaków dzieli jedynie 2 lata i kilka miesięcy, a na rynku dziecięcym pojawiła się masa nowości. Kupując rzeczy dla Jasia wróciłam myślami do łóżeczka nad którym zastanawiałam się kiedy Łukasz miał przyjść na świat. Wtedy nie zdecydowałam się na nie, ale właściwie dlaczego. 


Mowa tu o łóżeczku firmy Stokke. Łóżeczko to rośnie wraz z dzieckiem. Najbardziej podoba mi się mobilność tego sprzętu. Dzięki kółkom nie stanowi problemu przemieszczanie się z maluchem po mieszkaniu. W pierwszym etapie łóżeczko jest na tyle poręczne, że praktycznie wszędzie się zmieści. Jest to ogromny plus w przypadku mieszkań. Nie musimy zaopatrywać się w dodatkowe miejsca do spania dla malca. 

Firma Stokke charakteryzuje się solidnością i przemyślanymi rozwiązaniami. Nie inaczej jest w tym przypadku. W swojej ofercie mają różne warianty kolorystyczne. Ja postawiłam na biel. 

Jak dotąd jest bardzo zadowolona z zakupu. Zresztą ja to sobie mogę być. Najważniejsze jest zdanie najmłodszego, a on ... co tu dużo mówić jest zachwycony - jak widać na załączonym obrazku :).

Zainteresowanych łóżeczkiem oraz innymi produktami firmy Stokke serdecznie zapraszam do sklepu 4kids. Wysoka jakość obsługi oraz pracownicy, którzy doradzą i pomogą przy wyborze to prawdziwe szczęście dla mam. Wszystko to oferuje sklep 4kids. 

poniedziałek, 12 października 2015

Przedstawiamy Jasia

No to w końcu jest z nami!
Drugi dzień "ogarniamy" się w domu.
Wszem i wobec przedstawiam państwu pana Janka 


Już niedługo więcej o tym co u nas słychać :)
Pozdrawiamy!

czwartek, 24 września 2015

10 dni!

No to przed nami gorące odliczanie. Ogłaszamy wszem i wobec, że najmłodszy postanowił odwrócić się i czekamy teraz na moment kiedy zechce panicz wyjść. A czekanie to najgorsze co może być. Tym razem jest kochany starszy brat, który umila ten czas i nie pozwala mamie się nudzić. Bardzo dobrze, bo dni nie biegną tylko galopują ;).

Biorąc pod uwagę, że w pierwszej ciąży z Łukaszem, synek nie pchał się na świat - tym razem też bym obstawiała taki scenariusz. Wszystko się okaże już niedługo. Tak czy siak mamy bliżej niż dalej, więc spędzamy dni na zabawach ze starszym synkiem, a noce na wysypianiu się ;).

czwartek, 3 września 2015

36 tydzień ciąży a tu taka niespodzianka

Powszechnie wiadomo, że planować nic nie można. Rzeczy, sytuacje, które uznawane są za pewniak równie pewnie zmieniają swoje oblicze. Stąd pewnie wzięło się powiedzenie, że chcesz rozśmieszyć Pana Boga to powiedz Mu o swoich planach. Nie inaczej jest z nami w tym ciekawym 36 tygodniu z brzuchem. 



Pod koniec poprzedniego tygodnia myślałam już, że Najmłodszy postanowi zawitać na tym świecie przed czasem. Dostałam silnych skurczy promieniujących od pleców. Na szczęście po jakimś czasie sytuacja się uspokoiła, ale słabsze lub mocniejsze skurcze pozostały. Aż tak bardzo się tym nie przejęłam. Raz, że to już dość wysoko, a dwa w końcu przepowiadające muszą się pojawić. Sytuację ratowała również zbliżająca się wizyta u lekarza, która powinna rozwiać wszelkie niepokoje.

Na szczęście okazało się, że wszystko jest ok, szyjka trzyma pięknie ładnie tylko, że .... . No właśnie. Mój kochany synek postanowił zrobić mamie psikusa i piękną pozycję do wyjścia główką w dół zamienił na mniej komfortową głową do góry. Jest to dość niepokojąca sprawa, bo to już 36 tydzień. Na szczęście lekarz mnie uspokaja, że z racji drugiej ciąży istnieje szansa, że Najmłodszy znajdzie odpowiednią drogę. 

Momentalnie stało się jasne skąd moje "odmienne" brzuchowe odczucia. Do tego ciężej mi się wstaje, niewygodnie leży i ogólnie odczuwam dyskomfort. Widać, że syrki kopiące w dole brzucha są mniej przyjemne od tych znęcających się w górnych częściach mamy. 

Matka jednak nie daje za wygraną i postanowiła uskuteczniać codzienne, długie spacery. Z tej zawziętości wczoraj wyczarowałam 7 km. Zobaczymy jak to uda nam się dzisiaj oraz, czy przyniesie oczekiwane efekty.

wtorek, 25 sierpnia 2015

35 tydzień, czyli tuż, tuż!

Czas wystrzelił jak z procy. To już 35 tydzień. Jeszcze tylko kilka dni, a ciąża będzie donoszona, bo od 36 tygodnia rozpoczynają się widełki kiedy na świat nie przychodzi wcześniak tylko "terminowy" człowiek. Jaki z tego morał - podczas ostatniego miesiąca zamieniam się w tykającą bombę. Nie będzie wiadomo kiedy, co i jak, wszystkiego można się spodziewać. Muszę pomyśleć nad skompletowaniem torby ciążowej. Niech leży i pachnie, ale będzie w pogotowiu dla spokoju sumienia ;).

Na dworze robi się co raz bardziej jesienne powietrze co osobiście bardzo mi odpowiada. Nie znosiłam za dobrze upałów, przede wszystkim moja głowa strajkowała. Teraz nie jest idealnie, ale zdecydowanie lepiej. Problemem jest brak powietrza. Mam wrażenie, że co raz gęstsze jest, a żeby złapać oddech muszę zachowywać się jak parowóz. Wszystko zrzucam na kark rosnącego brzucha i Maluszka, który naciska mi na przeponę, skutecznie utrudniając ciche oddychanie. Trudno w tym tygodniu zachować lekkość i powab :P. 



Wielkim zaskoczeniem tej ciąży jest brak opuchlizny. Może lekka czasami się pojawia, ale nie jest aż tak dokuczliwa kiedy to Łukasz był w brzuchu. Pamiętam, że o tej porze w poprzedniej ciąży miałam już dawno pozdejmowane pierścionki i problemy z dopasowanymi butami. Teraz na palcu nadal jest obrączka i pierścionek, a w butach mogę przebierać. Zobaczymy jak długo taki stan się utrzyma.

Tyle rozpisywania się, bo synek na więcej nie pozwala. Trzeba wracać do obowiązków, ale teraz kiedy upały zelżały obiecuję pojawiać się częściej, a wszystkich zainteresowanych tym co dzieje się u nas odsyłam na naszego Instagrama. Tam codziennie wrzucamy zdjęcia.


czwartek, 20 sierpnia 2015

Bez smoczkowy!

Przez przerwę w pisaniu dużo Was ominęło. Niestety upały dały mi w kość. Napadowy ból głowy nie opuszcza mnie w tej ciąży, a do tego jeszcze mam wrażenie, że upały, duchota nasilają dolegliwość. Z jednej strony szkoda, że robi się co raz chłodniej, że wieczory są już jesienne, ale mam nadzieję, że pomoże mi to przetrwać ostatnie tygodnie z brzuchem.



U Łukasza te ostatnie tygodnie to rewolucja. Dorasta nam chłopak. Nie dość, że gaduli za pięciu, na bieżąco uzupełnia swój słownik o co raz to nowsze wyrazy, zdania i kombinacje, to jeszcze jest na etapie pełnej samodzielności. Tak na przykład jakiś miesiąc temu pożegnaliśmy się ze smokiem. O dziwo obyło się bez dramatu, a rozwiązanie sytuacji przyszło samo.

Podczas wizyty cioci Łukasz chciał koniecznie poczęstować pieska "dydym". Z małą pomocą dorosłych, smoczek przepadł, bo piesek go "zjadł". Nie było wyjścia, trzeba było podtrzymać w wersję. Pierwsze nocne zasypianie było troszkę jękliwe, ale i tak spodziewałam się większego dramatu. W nocy też był troszkę marudny, ale na szczęście właściwie na jednej nocy się skończyło. W dzień nigdy smoczek ni był nadużywany, więc jego brak nie stanowił aż tak dużego problemu.

Bałam się, że pożegnanie będzie bolesne dla obu stron i, że nie damy rady. Okazało się jednak łatwe i przyjemne. Oby wszystkie zmiany przychodziły tak łatwo.

czwartek, 23 lipca 2015

30 tydzień!

Nie mogę w to uwierzyć, ale 3/4 drogi z brzuchem już za mną. Jeszcze tak niedawno temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a tu już tyle brzucha, nie tyle za mną co przede mną ;). Tym razem w kolejny tydzień wchodzimy tanecznym krokiem i to jakim! Już nadrabiam tygodniowe zaległości.

Taneczne podskoki to nic innego jak przyjęcie weselne naszych dobrych znajomych ze studiów. Ach co to był za bal. Piękna Pani Młoda wzięta żywcem z sesji dla Dolce&Gabbana, Pan Młody jak James Bond, piękna pogoda oraz super goście. Było naprawdę genialnie, a my w domu wylądowaliśmy przed 5 rano. Do tego spotkanie z dziewczynami ze studiów, dużo śmiechu i atrakcji - tego było mi trzeba i lepszego początku ostatniej dziesiątki nie mogłam sobie wymarzyć.



Z dolegliwości ciążowych to zawitały u nas bóle pleców. Jeśli długo siedzę, albo w nocy leżę to mam problem ze wstaniem. Na razie to dopiero początki i aż tak bardzo mi nie dokuczają. Niestety bóle głowy mnie nie opuszczają, a w taką duszną pogodę głowa atakuje mnie codziennie. Ani w tej, ani w poprzedniej ciąży nie miałam problemów z mdłościami - z czego bardzo się cieszę, ale szczerze wolałabym się zamienić na trzymiesięczne problemy tej natury niż borykać się z atakami bólu głowy. Mam nadzieję tylko, że nie będę mnie paraliżowały kiedy maluszek będzie już na świecie.

W brzuchu robi się już co raz ciaśniej, a falujący brzuch przestaje być rzadkością Najmłodszy pokazuje, że miejsca jest mało, a on chciałby trochę pofikać. Weselna tańce jednak mu odpowiadały, bo spał i nawet nie grymasił ;).

Do przodu pędzą również roboty budowlane i co raz bliżej finiszu. Co prawda duuuuużo pracy jeszcze przed nami, ale wszystko zaczyna się pomału klarować.

środa, 15 lipca 2015

29 tydzień ciąży

Z opóźnieniem, ale meldujemy się w kolejnym tygodniu. Wszystko przez masę obowiązków i jeszcze mniej czasu. Ten lipiec to galopuje jak oszalały, a boję się co to będzie dalej.



Tym razem zdjęcie zrobione w domowych zaciszu, po urodzinach Łukasza. A właśnie już niedługo relacja z tego święta :D

piątek, 10 lipca 2015

Prezent dla dwulatka

Uszczypnijcie mnie, czy mi się to śni?! Czy naprawdę to już drugie urodziny mojego maleństwa. Przecież jeszcze tak niedawno rozmawiałam z brzuchem, zastanawiałam się jak to będzie i żyłam błogą nieświadomością. Później czekałam na pierwsze podniesienie główki, raczkowanie i pierwsze kroki. Teraz też ciągle czekam, bo ogólnie rzecz biorąc to wydaje mi się, że rodzicielstwo to jest czas oczekiwania. Nieustannie wyglądamy nowych umiejętności naszych dzieci, nowych etapów w ich życiu. 


Tak więc te upragnione, kiedyś dwa latka przyszły szybciej niż się spodziewałam. Oczywiście trzeba je w odpowiedni sposób celebrować, również prezentami. Wybór nie jest łatwy, bo i asortyment szeroki, a upodobania dziecka zmieniają się jak w kalejdoskopie. Wybrałam swoje pięć pomysłów, które najbardziej spodobałyby się Łukaszowi.



Osobiście uwielbiam klocki Lego Duplo ze względu na ich uniwersalność, ponadczasowość oraz jakość. Dzięki dokupowaniu kolejnych elementów można zbudować niezłą kolekcję, która rozwija w dziecku kreatywność. Ostatnimi czasy Łukasz przechodzi fascynację taki pojazdami jak traktory i koparki. Ten pierwszy z Duplo już ma, więc przyszła pora na jego żółtą siostrę - koparkę. Nie rezygnujemy jednak z rolniczego pojazdu i taki prawie prawdziwy, na pedały też musi być. 


Kolejne pomysły, trochę mniej zmotoryzowane to np walizka firmy Trunki. Nie wiem czy to bardziej prezent dla dziecka czy rodzica planującego wakacje. Z łatwością można spakować najpotrzebniejsze rzeczy dla dziecka, ma wymiary bagażu podręcznego i na dodatek nie ma problemu z noszeniem dziecka, bo porusza się ono samo właśnie na walizce. Do tego jeszcze szeroki wybór kolorów oraz wzorów - rewelacja.


Do gustu przypadła mi również propozycja firmy Czuczu. Zresztą nie jedna, bo firma w swojej ofercie ma kilka opcji dla dzieci od drugiego roku życia. Ja zdecydowałam się na memory. Jest to prosta gra ćwicząca pamięć. Do tego jak zwykle CzuCzu zachwyca obrazkami oraz jakością wykonania. Mamy już kilka innych propozycji tej firmy i wszystkie są bajecznie kolorowe oraz starannie wykonane. 


Na koniec zostawiłam najbardziej aktywny pomysł. Trampolina dla malucha w kształcie zebry. To coś odpowiedniego dla takiego aktywisty jak mój Łukasz. Boję się tylko, że przewracając się zahaczy się o rączkę do trzymania i mimo tego, że jest zabezpieczona pianką może wybić młode jeszcze zęby. 


Zobaczymy czy to tylko pobożne życzenia mamy, że prezenty te sprawią radość dwu latkowi, czy faktycznie niedziela minie pod znakiem ciągłej zabawy. Śledźcie bloga, bo niedługo relacja :)

czwartek, 9 lipca 2015

Plusku plusku, chlapu chlapu ...

Drugich takich marudzących to ze świecą szukać. Nie mówię tu wcale personalnie, ale ogólnie. Rzec można, że prawie globalnie, bo Polacy to naród z wieloma pozytywnymi cechami, ale też kilkoma mniej pożądanymi. No pokażcie mi kto inny marudzi tyle co my. Ciągle nam źle. Jak za zimno to niedobrze, jak za ciepło to już strasznie. Okropnie niezdecydowani jesteśmy. Żeby nam dogodzić to potrzeba by było nie lada cudu. Dlatego postanowiłam nie marudzić. Przynajmniej w kwestii pogody :P. Nie od razu Rzym zbudowali, ale od czegoś trzeba zacząć. Mimo tego, że pogoda daje w kość brzuchatym, pięć razy bardziej powinna mi przeszkadzać, a głowa mi pęka jak tylko chwile jest duszno, albo stoję na słońcu - nie narzekam (poprzednie zdanie to jedynie pokazanie, że nie jest to wcale łatwe :) ). 



Do tej pory, ostatnie kilka dni to prawdziwe lato, porównywalne z tym tropikalnym. Temperatury sięgały zenitu, termometry pękały, a Łukasz nie wychodził z basenu. Przecież woda i słońce to najlepsze połączenie i korzystać trzeba z niego jak najdłużej.


Rytuał dnia wygląda praktycznie tak samo. Rano wstajemy z basenem na ustach, żeby przypadkiem mamusia nie zapomniała, że to bardzo ważny element, wręcz główna atrakcja. Po takiej pobudce rodzicielce nie pozostaje nic innego jak napełnić dobrodziejstwo wodą, no chyba, że została z dnia wcześniej. Reszta dnia wraz z drzemką wygląda tak samo, czyli śniadanko, spacerek, zabawa w domu, może jakaś bajka. O 13 jest najbardziej lubiany przez mamę i babcię moment dnia (zaraz po wieczornym zaśnięciu). To wtedy właśnie Łukasz udaje się na drzemkę, a otoczenie świętuje ;). Kiedy regeneracja sił dobiegnie końca, a oczywiście dzieje się to nieporównywalnie szybko wtedy pozostaje już tylko szybki obiad i ... upragniony basen! Zabawy nie ma końca.





Kąpiel w pojedynkę jest jednak mało atrakcyjna. Łukasz zresztą nawet w najlepszych chwilach nie zapomina o swoich wiernych przyjaciołach. Do zabawy w wodze została zaproszona taczka i koparka. W ten sposób powstało trio idealne. Teraz dopiero zaczęła się zabawa. 

\




No tak, ciekawe co następne znajdzie się w basenie. Właściwie to nie, nie jestem ciekawa, wolę chyba żyć w błogiej nieświadomości :).

środa, 8 lipca 2015

Kąpiele w jeziorze, a ciąża

Wakacje w pełni. Słońce świeci, temperatura letnia, nawet bardzo, a na niebie ani jednej chmurki. Do tej pory słychać było narzekania na iście jesienną aurę, a teraz ... narzekamy już na upały, więc hello lipiec. Ze sklepów w tempie ekspresowym znikają baseny ogrodowe, wiatraki, a autobusy zapewne wypełnia aura potu. Na szczęście to ostatnie to wspomnienia z wcześniejszych lat, bo teraz nie mam tyle potrzeby poruszania się komunikacją miejską. 



Marzenie każdego jest jedno, znaleźć dobre miejsce na plaży i nie wychodzić z wody. No tak wszystko pięknie ładnie, ale co z biednymi ciężarówkami, którym pogoda dokucza sto razy bardziej i proporcjonalnie do wielkości brzucha. O ile pływanie w basenie dla przyszłych mam jest błogosławieństwem o tyle pluskanie w jeziorze, morzu, czy też innym zbiorniku wodnym może wywoływać dyskusję. Czy na prawdę jest się przed czym bronić?! Czy może lepiej wskoczyć do wody jakby nigdy nic?!

Kobiety w ciąży również w materii kąpieli np. w jeziorze muszą na siebie szczególnie uważać. W wodzie może "mieszkać" sobie cała masa ustrojstwa, na które przyszła mama jest szczególnie wrażliwa. Hormony, które rządzą przez 9 miesięcy powodują zmianę pH w pochwie przez co drobnoustroje mają większą szanse na przeprowadzenie skutecznego ataku. Dlatego przy wyborze kąpieliska należy kierować się swoim i dziecka dobrem. W grę wchodzą jedynie miejsca dopuszczone przez Sanepid, a brzuchol, jak i cała reszta przyszłej mamy może schłodzić się jedynie w na prawdę czystej wodzie. Z tego powodu kobiety ciąży powinny szerokim łukiem omijać wszelkiego rodzaju rzeki. Miejsca, gdzie czystość pozostawia wiele do życzenia, albo nie sprawdzone przez odpowiednie służby powinny zniknąć z mapy naszych wakacyjnych wypadów. Zresztą kąpiel w takim miejscu dla nikogo nie jest szczytem marzeń.

Przyszłe mamy powinny również pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa podczas wejścia do głowy. Zapominamy o gwałtownych skokach do wody. Co prawda technika "na bombę" na pewno byłaby bardziej efektowna z dużym brzuchem, jednak nie zmienia to faktu, że należy do wody wchodzić stopniowo, aby nie dostać szoku termicznego. Brodząc w wodzie do kolan najpierw chlapiemy ręce, twarz oraz dekolt. Z głowy wybijamy sobie również "zapuszczanie" się głęboko w jezioro czy też morze. Lepiej obrać sobie trasę wzdłuż linii brzegowej, gdzie mamy ciągle grunt. Kąpiel w godzinach około południowych to także nie jest dobre wyjście. Przy tak ostrym słońcu nietrudno o oparzenia słoneczne, lepiej wtedy odpoczywać w cieniu na plaży.

Droga przyszła mamo, jeśli martwiłaś się, że w czasie urlopu nie oddasz się czystej przyjemności kąpieli w morzu to zapomnij o zmartwieniach. Pamiętaj tylko, żeby wybrać czyste plaże i szczególnie uważać na siebie. 

wtorek, 7 lipca 2015

Latem - najlepiej w cieniu

W takie upały słońce parzy. Dziecko zamieniło mi się w domatora. Do tej pory wołami nie można było go ściągnąć z dworu. Teraz jeśli nie musi, albo jeśli nie chodzi o basen to Łukasz niechętnie zamienia czterykąty na patelnie na dworze. No chyba, że w grę wchodzi zjeżdżalnia i basen - wtedy to jest inna rozmowa. Wiadomo każdy ma swoje priorytety :).

Jeśli już Łukasz postanowi spędzić chwile na świeżym powietrzu oddaje się spokojnym, czynnością w ... cieniu. Wtedy bada swoje samoloty, motory i samochody. Obejrzane są z góry na dół i z dołu do góry. 







Dzisiaj za to święto narodowe. Wystawiamy basen i będziemy się pluskać. Fotorelacja też będzie.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Upalny 28 tydzień ciąży

Kolejny tydzień za nami. Z co raz większym brzuchem przemierzamy tegoroczne lato. Upały już w pełni. O dziwo jeszcze, aż tak nie dają mi się we znaki, ale jak będzie dalej to nie wiadomo. Najbardziej irytujący jest fakt, że nie może być normalnie. Albo mamy jesienną wiosnę, albo od razu tropikalne lato. Takie skoki, zmiany temperatur są za to dla mnie zabójcze. Po wczorajszym upalno-dusznym dniu pojawia się zachmurzona duchota. A ja reaguję jak barometr. 

Nie wiem czy to zasługa drugiej ciąży, czy po prostu faktu, że Łukasz nie pozwala mi rozczulać się nad sobą, ale jeśli chodzi o samopoczucie to czuję się bardzo dobrze. Jedyny problem wszystkich tych miesięcy to bóle głowy nie do zniesienia. Niestety ciągle mi towarzyszą i trzymają mnie w ryzach. Modlę się, żeby przeszło mi po urodzeniu Maluszka, bo nie wyobrażam sobie opieki nad dwoma dziećmi z atakującym, świdrującym bólem.



Na zeszłotygodniowej wizycie okazało się, że Malec bardzo ładnie przybiera i terminowo przyspiesza na połowę września. Znając jednak leniwość moich dzieci na świecie spodziewam się go w połowie października. Podobne opóźnienie miał Łukasz. 

W ciągu tych kilku dni upałów zrezygnowaliśmy z naszych spacerów. Głównie ze względu na mnie. Dzisiaj jednak wracamy do marszów, więc lecimy.

piątek, 3 lipca 2015

Czy opalać się w ciąży?!

Za oknem temperatury boskie, typowo plażowe. Oczekiwaliśmy na nie dłuuugo, aż wreszcie lato zagościło z niezłym kopem. Szkoda tylko, że to takie nagłe przeskoki pogodowe, ale nie będę już się czepiała. Wszyscy korzystamy z pogody. Słońce, woda, maluchy biegają w sandałkach lub na boso, mamy łapią piękną opaleniznę. No właśnie, ale co z tymi ostatnimi brzuchatymi. Czy mama w ciąży może bezkarnie leżeć na słońcu? Czy pozostaje jej tylko koc, kapelusz i duże okulary, żeby nigdzie promienie nie doszły?



Jak we wszystkim, tak i w przypadku kąpieli słonecznych, w czasie ciąży zaleca się zdrowy rozsądek. Promienie słonecznie często mają zbawienny wpływ na nasz humor. To dzięki nim produkowana jest witamina D oraz endorfiny. Te ostatnie nie jednokrotnie są zbawienne dla przyszłych mam, u których czasami krucho z dobrym humorem. Jednak przy tej całej dawce dobrodziejstwa, słońce niesie za sobą również niebezpieczeństwo. Szkodliwe promieniowanie UV może powodować nowotwory skóry, poparzenia, przedwczesne starzenie się skóry, osłabienie układy odpornościowego. Niestety słońce ma taki wpływ na skórę wszystkich, ale kobiety w ciąży są szczególnie narażone. Dodatkowo przyszła mama łatwiej ulega odwodnieniu, bo przez rosnący brzuszek i przybywające kilogramy szybciej się poci. Temperatura również powoduje rozszerzanie naczyń, powstawanie opuchlizn oraz nieatrakcyjnych pajączków. Niestety połączenie hormonów z promieniowaniem UV często skutkuje pojawieniem się plam na ciele, a te nie zawsze po rozwiązaniu znikają.

Czy pozostaje, więc jedynie chowanie się w domu?! Nie, ale o jakość kąpieli słonecznych należy zadbać. Przede wszystkim, zapominamy o ekspozycji na słońce w godzinach 11:00-15:00 kiedy słońce najbardziej świeci, stosujemy kremy z filtrem minimum 30 SPF, a najlepiej 50, 50+. Należy pamiętać, że krem nakładamy około 30 minut przed wyjściem na słońce oraz co najmniej co dwie godziny. Nie można też zapominać o nakryciu głowy oraz piciu odpowiedniej ilości.

Jak widać są to podstawowe zasady odpowiedzialnego korzystania ze słońca. Jeśli do tej pory kobieta nie zwracała uwagi na bezpieczeństwo przy kąpielach słonecznych, to teraz jako mama w dwupaku musi pamiętać, że myśli nie tylko o sobie, ale również o maleństwu i jego bezpieczeństwie. Myślę, że to wszystko przekona mamę, że przy odrobinie dobrych chęci lato może miło spędzić na świeżym powietrzu. 

czwartek, 2 lipca 2015

Mebelki dla dziecka - inspiracje

Za oknem ciepło. Nareszcie przyszło lato. Cudownie korzystać z dobrodziejstw tej pory roku. Tyle na to ciepło czekaliśmy, no i w końcu można ubrać sandały :). Nie powiem, żeby Łukasz był z tego faktu zadowolony. To pierwszy raz w tym sezonie i już nie pamiętał jak to było w zeszłym roku. 

U nas oprócz gorączki tej na dworze również temperatura wrze w domu. Raz, że już za 2 i pół miesiąca (teoretycznie) będzie z nami Maleństwo, a dwa przed nami przeprowadzka i urządzanie mieszkanka. Jak wiadomo tematów do ogarnięcia w jednym i drugim bardzo dużo, a matka jest tylko jedna. Powszechnie wiadomo, że wszystkie sprawy strategiczne na jej głowie. 

Podczas poszukiwań mebli idealnych dla dzieci natknęłam się na pewną polską firmę. Powiem szczerze, że jestem bardzo miło zaskoczona ich propozycjami, bo jak do tej pory to niektóre "nasze" firmy przyprawiały mnie jedynie o ból głowy. Na szczęście tak jak pisałam firma Pinio to cudowny wyjątek. 

W swojej ofercie mają bardzo gustowne meble zarówno dla maluszków jak i troszkę starszych dzieci. Myślą również o dorastaniu naszych pociech i ich mebelki rosną razem z nimi. Rodzic może wybierać w kolekcjach z drewna oraz MDFu. Pinio rodzicom proponuje zestawy mebli podstawowych, czyli np komodę, łóżeczko oraz szafę. Często również można dokupić do nich szuflady, półki, czy inne drobne elementy. Są też kolekcje, które mają szerszą gamę produktów z myślą o dzieciach uczących się. Przedstawię teraz kilka tych, które szczególnie mi wpadły w oko.











Przyznam szczerze, że jestem zakochana ostatnim łóżeczkiem. podoba mi się opcja wyciągnięcia w całości, z jednej strony szczebelek. Poza tym inny kształt nadaje mu fajny charakter. Tak poza tym mam dylemat, żeby zdecydować się na którąś z kolekcji. Muszę się jeszcze z tym przespać -  może coś mnie natchnie ;).
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...