czwartek, 31 października 2013

Mama gubi włosy...

O zgrozo, jak tak dalej pójdzie to będę łysą młodą mamą :P. Włosy wypadają mi na potęgę. Będąc jeszcze w ciąży zostałam przygotowana z różnych źródeł na to co będzie czekało moje włosy po wszystkim, a w trakcie karmienia. Mimo wszystko nie sądziłam, że będzie to aż na taką skalę.



Każde rozczesywanie włosów, spinanie, czy też pociąganie za nie kończy się wypadnięciem dość dużej ilości włosów. Chodzenie w rozpuszczonych włosach nie wchodzi w grę, gdyż grozi to znalezieniem włosów w nieodpowiednich miejscach.

Zastanawiałam się co jest powodem tak gwałtownego tracenia owłosienia. Z jaką mamą nie rozmawiałam to każda podczas karmienia przechodzi przez to samo. Włosy, które w czasie ciąży były grube i lśniące stają się swoją przeciwnością. W jednej i drugiej sytuacji za wszystko odpowiedzialne są hormony. Między 2., a 6. miesiącem od porodu następuje gwałtowny spadek estrogenów - co objawia się gwałtownym wypadaniem włosów.

Jak widać to co spełza mi sen z powiek jest fizjologicznym zjawiskiem i teraz trzeba czekać na poprawę sytuacji.

wtorek, 29 października 2013

Czas zimowy, a sen niemowlaka

Jak wszystkie śpiochy, i nie tylko, wiedzą od nocy sobota/niedziela mamy czas zimowy. To jest zmiana czasu najbardziej lubiana, bo dzięki niej śpimy o godzinę dłużej. Niestety przez przestawianie zegarków szybciej robi się ciemno, a co za tym idzie mniej czasu na spacery.  Co raz częściej zastanawiam się nad sensem zmiany czasu. Kiedyś kierowano się oszczędnością prądu, ale teraz tak czy siak trzeba "świecić" albo rano, albo wieczorem, więc co to za różnica.

Do całego worka minusów doszedł kolejny - Łukaszowi rozsypał się plan dnia. Od niedzieli nie może sobie znaleźć miejsca. Ranki są ok, ale im dzień dłużej biegnie tym jest gorzej. Wieczorem synek nie może znaleźć sobie miejsca w łóżeczku.

Nie przestawiałam Łukasza drastycznie na nowy czas. Robię to stopniowo, ale widzę, że nie odpowiada mu to. Chyba, że powodem jest jeszcze co innego, a po prostu zbiegło się ze zmianą czasu. A u Was jak wygląda czas letni?

poniedziałek, 28 października 2013

Dowód dla niemowlaka

Wakacje już za nami. Tegoroczne były bardzo zwariowane ze względu na nowego człowieka i brak instrukcji obsługi do niego. Postanowiliśmy jednak z mężem, że zrobimy sobie wakacje w trójkę. Wybór padł na listopad. Urlop zaklepany - teraz pora na planowanie.

Mamy zamiar ruszyć się trochę z domu, żeby wszyscy zmienili otoczenie i odpoczęli. Na pewno odpoczynek z Łukaszem będzie wyglądał zupełnie inaczej, ale to przecież czysta przyjemność :).

Miejsce wyjazdu oraz czas nie jest jeszcze wybrane. Na pewno nie będzie to długi wypad. W grę wchodzi również opcja zagraniczna. Aby nie mieć później problemów  na ostatnią chwilę wszystko załatwiać postanowiliśmy szybko zabezpieczyć wszystkie możliwości.

Z wyjazdem za granicę wiąże się dowód, albo paszport dla Łukasza. W naszym przypadku wchodzą w grę tylko kraj, gdzie wymagany jest jedynie dowód, więc marsz do fotografa. Od fotografa udałam się do urzędu po wniosek, a następnie jeszcze raz z mężem (oboje rodziców musi być przy składaniu papierów). Na dokument czeka się około miesiąca. My czekaliśmy krócej. Przedstawiamy Państwu dowód Łukasza Maksymiliana




Najbardziej zdziwił mnie fakt, że dowód jest ważny aż 5 lat :). Ach ten nasz Mały Stary :).

piątek, 25 października 2013

Zdjęciowy piątek

Podsumowanie tygodnia. Tygodnia leniwego i dresowego. Mamy za sobą nawet już pierwszą przymiarkę do spacerówki. Zresztą zobaczcie sami :)








czwartek, 24 października 2013

Ślinimy się, czyżby ...

Zaczęło się. Łukasz namiętnie wkłada wszystko do buzi. Oczywiście najsmaczniejsze są paluszki. Miętoli palce, a mama nie może na to patrzeć, więc interweniuje. Jak interweniuje to synek się denerwuje, że jego wolność zachowania zostaje ograniczona - i tak ciągle. Smoczek nie służy już tylko do ssania, ale do gryzienia także, a najlepiej jak towarzyszy mu w tym paluszek. Jak jest cicho to wiedz, że Łukasz oddaje się zakazanym zajęciom.



Jeśli chodzi o ślinienie to towarzyszy nam już długo. Jednak jeśli jednak wszystko zbierzemy w całość (do tego niespokojny sen w nocy) nasuwa mi się jeden wniosek ... niedługo będziemy mieli pierwsze kasowniki ;). Ostatnio nawet Łukasz robi taką minkę jakby językiem drapał się po dziąśle. Wygląda na to, że niedługo Młody dołączy do szczęśliwych zębowców.

A ja poluję z łyżeczką w ręku i nastukuję, czy czasem nie pojawia się jakiś biały przyjaciel. Oj przydałaby mi się nowa sukienka ;). Trzymajcie kciuki :).


środa, 23 października 2013

Ukochana zabawka

Każde dziecko ma swoje ulubione sposoby na rozbawienie, miny rodziców, które wywołują uśmiech, czy też zabawki. Łukasz ma już swojego kompana, który rozbawiaj go. Jest nim konik z firmy Lamaze.




Jest to praktycznie członek naszej rodziny. Jeździ z nami wszędzie, a w domu jest umieszczony na honorowym miejscu tak, żeby Łukasz go widział z każdej strony. Melman (bo tak go nazwaliśmy ;)) jest z nami długo i od początku interesował Łukasza. Małe dzieci przyciągają kolory, a zabawka ta pod tym kontem jest naprawdę przemyślana. Konik podwozie ma w czarno-białą szachownicę dzięki czemu najmniejsze Maluchy przykuwają na nim wzrok. Do tego żywe, urozmaicone i (co by tu dużo nie mówić) pojechane kolory reszty ciała sprawiają wielką radość Łukaszowi.



Zabawka nie oddzialuje jedynie na wzrok, ale również na pozostałe zmysły. Po potrząśnięciu każdą nogą z osobna wydobywa się inny dźwięk (szelest, pisk i dzwonienie). Do tej pory Melman był kolegom na słuch i wzrok, ale widzę, że zaczyna być również nie oceniony pod względem dotyku.

Firma Lamaze zaopatrzyła go we wszendobylskie metki. Kusząca jest również pętelka na ogonie, czy też "biżuteria" w postaci dwóch naszyjników :).




Dzięki temu, że żyrafo-konik jest umocowany na kółku można go umieścić w wózku, czy też w foteliku samochodywym. U nas często wisi na żyrandolu, żeby było go dobrze widać.

Łukasz dostał Melmana w prezencie od babci i nie raz uratował nas przed złym humorem Łukasza - dzięki babciu :d. 

wtorek, 22 października 2013

Wiosna?

Cudna pogoda, którą celebrujemy. Jest przepięknie i cieplutko. Spacerujemy, spacerujemy i jeszcze raz spacerujemy. Wreszcie różnego rodzaju zobowiązania pozwoliły nam na wrócenie do bloga i oto jesteśmy. Aż by się chciało powiedzieć, że w wersji wiosennej, a na pewno w bardzo słonecznej jesieni z gołymi stopami :).






czwartek, 17 października 2013

Leniwy dzień

Tak jesiennie zrobiło się za oknem. Poranki są mgliste i zimne. Nic nam się nie chce. Mamy nadzieję, że dzisiaj (tak jak wczoraj) słonko wyjdzie zza chmur. Jak na razie jesteśmy w fazie czekania :).



środa, 16 października 2013

O przytulaniu

Do tej pory prawie każdy ranek spędzaliśmy na spacerze. Ubieraliśmy się ciepło i w drogę, a kilometry leciały. Niestety dzisiaj musieliśmy zrezygnować z dotychczasowego rytuału. Pogoda, deszcz skutecznie zniechęciły nas. Nie ma śladu po wczorajszym słonku.

W zeszłym tygodniu udało mi się liznąć program śniadaniowy. Jeden z tematów jaki został poruszony na antenie była kwestia przytulania dzieci. Specjaliści, psycholodzy oraz oczywiście celebryci dyskutowali na temat badań, które zostały niedawno opublikowane. Według nich prawie 70% dzieci nie jest przytulanych (w wieku przedszkolnym). Dla mnie jest to trudne do wyobrażenia. Łukasz jest cały czas tulony.

Właściwie co nam daje przytulanie i dlaczego jest takie ważne dla naszego dziecka i dla nas

1. Przytulenie to życie

2. Przytulenie to rozmowa bez słów

3. Okazywanie czułości to inwestycja na przyszłość

4. Przytulenie to poznawanie świata i siebie nawzajem

5. Potrzeba przytulania nie maleje wraz z wiekiem


To jedynie kompendium przytulania.

Dużo więcej można zobaczyć na stronie akcji "Przytulenie ma znaczenie", której ambasadorką jest Karolina Malinowska. Misją akcji jest zwrócenie uwagi na rolę bliskości w procesie wychowawczym. Na stronie można znaleźć wiele interesujących informacji między innymi o rozwoju dziecka.

Zachęcam wszystkich do odwiedzenia strony, bo do przytulania to chyba nie muszę zachęcać ;).

wtorek, 15 października 2013

Pogoda - korzystamy

Co za cudo!

Pogoda nas rozpieszcza - oby każda jesień taka była.

Koniec gadania, idziemy na kolejny space, szkoda marnować czas :D.

poniedziałek, 14 października 2013

Koncert? Koncert!

Niedziela minęła nam sympatycznie i rodzinnie.
Postanowiliśmy wybrać się na koncert TGD do hali Łuczniczka w Bydgoszczy, który był organizowany z okazji Dni Papieskich.

Oczywiście pojechaliśmy wszyscy nie wykluczając Łukasza. Nasz Maluch był zachwycony miejscem. W końcu tyle się działo dookoła. Najpierw dopingująca i krzycząca młodzież, ruch, a później światełka i śpiew ze sceny. Przez te kilka godzin nie usłyszałam, ani przez chwilę płaczu Łukasza. Wpatrywał się we wszystko wielkimi oczami, z pod koniec zasnął na rękach u taty.


sobota, 12 października 2013

Coś słodkiego

Piękny poranek dzisiaj mieliśmy. Niestety dzień zapowiadał się lepiej. Myślałam, że będzie pogodom dorównywać poprzednim, ale niestety, może jutro będzie lepiej.

My za to dzisiaj przyjmujemy gości. Czekamy właśnie aż przyjadą. Do tego wczoraj w nocy przyjechał tata z delegacji. Z tej okazji postanowiłam coś upiec.

Lubię nowości i wyszukiwać nowe przepisy. Moją wyrocznią jest blog MOJE WYPIEKI. Nie dość, że przepisy tam są sprawdzone i dobre to te zdjęcia... Momentalnie leci ślinka.

Zdecydowałam się w ten weekend wypróbować ciasto meksykańskie. Wiem, że brzmi dość nietypowo. Mi na początku kojarzyło się raczej z ostrymi smakami, a nie z czymś słodkim. Okazało się, że jest zupełnie inaczej. Zresztą polecam wszystkim. Przepis znajdziecie tutaj KLIK. A oto zdjęcie mojego cuda.



Polecam, a ja korzystam z chwili wolnego i idę wypić kawę :D.

piątek, 11 października 2013

TRZY, trzy, TrZy



Mamy już TRZY miesiące!
Dzięki przedwczorajszemu szczepieniu mogę pochwalić się świeżymi danymi Łukasza :D.


Jak widać na załączonym obrazku Łukasza nową pasją jest jedzenie rączek. Nie ma nic pyszniejszego,oczywiście zaraz po mleku, od rączek.

Na szczepieniu był chodzącym aniołkiem. Obdarowywał wszystkie panie uśmiechem i zainteresowaniem. Podczasukucia trochę grymasił, ale cóż... kto lubi być szczepiony.

Do tej pory jego ulubionym miejscem był leżaczek. Teraz nadal lubi w nim siedzieć jak np. są goście, aldzień bez leżenia na macie i fikania nóżkami to dzień stracony. Poza tym można przecież robić kulululu z boczku na boczek.

Łukasz jest chodzącym uśmiechem. Nie sprawia problemu rozśmieszenie małego. Nawet jak kogoś nie zna to obdaruje go uśmiechem.





Trzeba korzystać z cudownej pogody - lecimy na kolejny spacer :D.

środa, 9 października 2013

Co jem jak karmię?!

Przez moje ręce przewinęła się masa poradników jak jeść, a przede wszystkim co jeść kiedy karmi się małego człowieka. Oprócz pomocy w postaci książek, każda z nas ma jeszcze dookoła siebie ludzi dobre rady, którzy szybko przypomną co wolno, a czego nie.

Nie inaczej było w moim przypadku, nie dość, że dobrych rad zawsze dookoła mnie dużo to i człowiek chodzi po omacku. Nie wie co robić, kogo słuchać. Do tego wszystkiego podczas swojej przygody z karmieniem trafiłam na głos, że wysypką Łukasza to nie trądzik niemowlęcy (jak diagnozował później dermatolog), ale skaza białkowa i, że powinnam zrezygnować z wszystkich produktów uczulających. Wtedy się dopiero zaczęło. Pominę fakt, że sama czułam się wtedy fatalnie. Cały czas na wysokich obrotach, a dieta dość radykalna. Na szczęście wizyty u innych lekarzy, zapewnienia, że to tylko trądzik (który sam przechodzi) oraz słowa, że katując się taka dietą wyrządzam więcej krzywdy niż pożytku skłoniły mnie do zaprzestania katuszy. Zaczęłam słuchać siebie.

W taki oto sposób zaczęłam wprowadzać do swojej diety różne produkty. Pomalutku obserwując czy nie uczulają Łukasza, albo czy nie występują u niego kolki. Dzięki takiemu działaniu w tej chwili jem prawie wszystko. Nie jem jedynie kiszonych rzeczy, a z owoców cytrusów. Ostatnio nawet zjadłam warzywa z sosem czosnkowym. Nie był to mocny sos, ale zawsze.

Mam nadzieję, że będę mogła tak cały czas :).

P.S. Dzisiaj mamy kolejne szczepienie :)

wtorek, 8 października 2013

Wyniki konkursu z Belle-Petite

Dzisiejszy będzie krótko, zwięźle i przyjemnie.





Przytulankę w konkursie Belle-Petite i MamaTataDziecko wygrywa:





Gratulujemy! :)


Pozostałych zapraszamy do nowego sklepu Belle-Petite,
a panią Milenę proszę o kontakt mailowy :).

poniedziałek, 7 października 2013

Jesiennie jeansowo

Jestem ogromną fanką jeansów. Sama praktycznie non stop chodzę w takich spodniach. Fenomen tych spodni polega na tym, że w zależności co się do nich ubierze nadają się zarówno do oficjalnych wyjść, jak na bardziej sportowe chwile.

W związku z moją wielką miłością, nie byłabym sobą gdybym nie zaopatrzyła syna w jeansy. Jesień jest idealną pora roku na stylizacje z takimi spodniami. Jeansy idealnie nadają się na spacer, jak i w gości.

Tak jak pisałam w ciąży bardzo podobają mi się ubranka dla chłopców naśladujące ubrania dorosłych chłopców :). Jeansy to właśnie takie spodnie.








Nasze jeansy są Kappahl. Od razu odbijam piłeczkę tym, którzy powiedzą, że dziecku jest niewygodnie. Nie zauważyłam, żeby Łukasz specjalnie płakał podczas ubierania jeansow, uśmiecha się i nie jest marudny, czy też nieszczęśliwy z powodu noszenia takowych spodni. Uwierzcie mi, że jeśli coś by mu nie pasowało to na pewno głośno to by oznajmił :).

niedziela, 6 października 2013

Kolejny dzień przed nami

Weekend za nami, a szara rzeczywistość przed.
Łukasz spędził super czas z rodziną, a teraz kolejny tydzień bez taty przed nami. 
Oby szybko minął.


Jak synek śpi to mama z tatą spędzają wieczory na ... grze w Fifa 14. Coś czuję, że muszę nacieszyć się chwilami kiedy mogę z mężem pograć, bo ani się obejrzę, a chłopaki będą grali i grali w xboxa ;).

sobota, 5 października 2013

Weekend poza domem

Kolejny weekend, a my tym razem wybraliśmy sie do drugich dziadków. To nasza pierwsza tak długa wizyta. Pierwsza noc już za nami. Łukasz w siódmym niebie, bo wszyscy się chłopcem interesują :). Tj. to co on lubi najbardziej ;).

Na początku tygodnia obiecuje ogłosić wyniki konkursu z Belle-Petite :).

piątek, 4 października 2013

Zbieramy wspomnienia

Pierwsze dziecko i każda chwila uwieczniona na zdjęciach. Teraz w dobie aparatów cyfrowych nie jest problemem robienie zdjęć i przeglądanie ich na komputerze. Wiadomo jednak, że maszyna to tylko maszyna i bywa zawodna. Dyski, komputery psują się, a czasami gubią, a wraz z nimi nasze pamiątki z wakacji lub innych chwil. Ogólnie jestem bardzo za nowinkami technicznymi, ale w kwestii zdjęć zdecydowanie jestem starolubna. Uważam, że nie ma nic fajniejszego jak po latach usiąść i obejrzeć ... wywołane zdjęcia w albumie.

Z mężem mamy kilka albumów ze wspólnych chwil. Teraz przyszedł czas na stworzenie albumu Łukasza. Zebraliśmy wszystkie zdjęcia, które chcemy mieć w albumie i wysłaliśmy do wywołania do empikfoto.com. Wczoraj zdjęcia zostały odebrane i teraz trwają prace nad katalogowaniem zdjęć. O postępach na pewno napiszę ;).


środa, 2 października 2013

Chcemy siedzieć :)

Dzieje się. Łukasz każdego dnia zaskakuje rodziców i dziadków. Trzeba go cały czas obserwować, żeby nie przeoczyć jego pierwszego razu.

Tak np. było w sobotę, kiedy to siedząc przy stole Łukasz zaskoczył nas wszystkich. Po raz pierwszy usiadł. Nie leżał płasko, tylko podniósł się z pozycji półleżącej, oparty o mnie. Zrobił to pierwszy raz i spotkało się to z dużą radością wszystkich zebranych :). 

Synek chyba zdaje sobie sprawę z niedoskonałości swojego siadania, więc codziennie pracuje nad tym, aby dojść do perfekcji. Stara podnieść się z każdej pozycji. Czy to leży na macie, czy to siedzi w leżaczku, czy też na kolanach u rodziców, wszędzie tam tak spina mięśnie i układa główkę, aby podnieść się. 




Czekamy teraz na siad z prawdziwego zdarzenia. Może to już niedługo ;). Trzeba mieć oczy dookoła głowy :).

wtorek, 1 października 2013

Subiektywnie o szpitalu

Tyle razy dostawałam maile i zapytania o nasz pobyt w szpitalu. O to  jak było, co się przydało, a co nie. Postanowiłam więc wystosować stosowną notkę na ten temat :). Wszystko w jednym miejscu.

Przed porodem wyczytywałam, przeszukiwałam internet w poszukiwaniu opinii o szpitalach. Jeśli gdzieś spotkałam mamę, która rodziła w którymś z bydgoskich szpitali, to na momencie wypytywałam o przebieg porodu i o odczucia. Wiem jak gorący jest to temat dla przyszłych mam zastanawiających się nad wyborem szpitala.

Rodziłam w Szpitalu Miejskim w Bydgoszczy. Spędziłam tam najpierw kilka dni na patologii ciąży, a później prawie tydzień już z Łukaszem. Po trzech dniach na patologii byłam bardzo pozytywnie nastawiona do szpitala. Opieka - wzorowa. Ja byłam bardzo zadowolona z personelu, który się mną opiekował. Sympatyczne położne, sale zaopatrzone w TV, czysto, odremontowane sale. Czego chcieć więcej.

W czwartek (jako przeterminowana) trafiłam na porodówkę. Byłam dzień na sali przedporodowej, dzień na sali porodowej, a pozostałe dni spędziłam spędziłam już z Łukaszem. Również w tym przypadku nie zawiodłam się na opiece. Panie położne na porodówce re-we-la-cyj-ne! Poznałam tam pięć pań. Były/są to kobiety z prawdziwym powołaniem do zawodu. Wyjaśniały każdy krok i czynność jaka się odbywała. Zawsze były blisko i mogłam liczyć na ich pomoc. Pani, która przyjmowała na świat Łukasza miała genialne poczucie humoru. Mimo adrenaliny, gdy rozpoczęła się właściwa akcja (może zabrzmi to komicznie), ale w przerwach między skurczami żartowaliśmy. Jeśli chodzi o sale porodowe i ich wyposażeniem to wszystkie są nowe, każda ma łazienkę i wszelkie potrzebne do porodu gadżety. Obok łóżka dla mamy jest już przygotowany stoliczek dla dziecka - dzięki temu mama ma cały czas dziecko "na oku". Bardzo podobał mi się fakt, że położne słuchały pacjentki. Nie były głuche na moje prośby (zresztą jak rozmawiałam z innymi mamami to miały bardzo podobne odczucie). Poza tym o wszystko pytana jest mama. Szanowana jest jej decyzja i zdanie. Jak nie wyrazi na coś zgody jest to szanowane.

Jestem również bardzo zadowolona z opieki naszej dwójki. Panie zjawiały się przy mamie na każde zadzwonienie. Tłumaczyły i radziły. Poznałam chyba wszystkie panie jakie tam pracują (no chyba, że jakaś miała urlop :)) i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jedynie jedna pani sprawiała wrażenie zdystansowanej. Na szczęście było to jedynie wrażenie. W nocy nie bbyłyśmy zostawione same sobie, a tym bardziej kiedy mama opiekowała się pierwszym dzieckiem.

 Każda mama stoi przed decyzją jaki szpital wybrać. Jeśli mogę w jakiś sposób pomóc swoją opinią to uważam, że szpital jest godny zaufania.

P.S. Oto adres internetowy szpitala :)
SZPITAL MIEJSKI
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...