środa, 31 lipca 2013

Goście, goście

Gość w dom Bóg w dom - i to święta prawda.

Od wyjścia ze szpitala odwiedziło nas mnóstwo osób. Łukasz poznaje ciocie i wujków, a także kuzynostwo. Jest nam ogromnie miło, że tyle osób chce zobaczyć nasz mały skarb. Postanowiłam wszystkich gości zapisywać w książeczce Łukasza. Za kilka lat będzie dokładnie wiedział kto go odwiedził. Dzisiaj przyjeżdża do nas kolejna ciocia z wujkiem. Radość ogromna. Na szczęście dzisiaj pogoda również zelżała, więc jest nam przyjemniej.

Od jutra będę miała problem z internetem. Umowa z dostawcą, z którego oferty do tej pory korzystaliśmy kończy się, a nowa umowa jest w trakcie przygotowywania. Obiecuję w miarę możliwości pisać, ale będzie to znacznie utrudnione.

wtorek, 30 lipca 2013

Ciężkie dwa dni

Mamy lipiec, dokładnie końcówkę lipca. Miesiąc jak najbardziej letni, więc nikogo nie powinny dziwić wysokie temperatury. Mimo wszystko w niedzielę temperatura była wyjątkowo wysoka, a do tego straszna duchota. Poniedziałek wcale nie był lżejszy, a wręcz wydaje się, że było jeszcze gorzej. Dorośli mają problem, żeby poradzić sobie z taką temperaturą, a co dopiero 2 tygodniowe maluchy. Łukasz przez te dwa dni dał czadu. Nerwy w ciągu dnia miał ogromne. W niedzielę udało mu się przespać około godzinki w południe, żeby później zasnąć dopiero tuż przed kąpielą koło 18. Noc już była spokojna. Za to w poniedziałek rozpoczęliśmy bardzo złym humorem. Nie pomagała nawet jazda wózkiem. Łukasz na wszystko był na NIE. Nawet pierś, która do tej pory była lekarstwem na wszelkie zło tego świata - nie pomagała. Po 10 minutach ssania synek zaczynał płakać, wtedy zmiana stron i sytuacja znowu się powtarzała. Prawie cały dzień przeleżałam przystawiając go do piersi. Zasnął na jakieś dwie godziny około 14, a później dopiero koło 23. To nie był ciągły płacz, tylko poprzerywany czuwaniem z oczami jak pięć złotych.


Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie spokojniejszy. Trzymajcie kciuki ;)

Edit: Zdj nie jest zrobione w upały tylko chwilę po wyjściu ze szpitala ;) nie ubieram Łukasza w długi rękaw i nie okrywam kocykiem w taką pogodę :)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Paczka od MAM

Jakiś czas temu dostaliśmy prezenty od firmy MAM. Przyszedł czas na zaprezentowanie naszych giftów szerszej publiczności


Zdecydowałam się na





Kolorystyka jak najbardziej chłopięca. Pierwsze wrażenia po otwarciu paczki i obejrzeniu prezentów są bardzo dobre. Teraz pora na testowanie, a po testowaniu na pewno damy znać o efektach :).

niedziela, 28 lipca 2013

Walka z temperaturą

Dzisiaj krótko. Wczoraj mieliśmy smutną uroczystość rodzinną, dlatego tak jakoś nie miałam czasu na komputer. Dzisiaj za to walczymy z temperaturą i zmęczeniem. Wczoraj Łukasz prawie cały dzień przespał, więc musiał odkuć się w nocy na rodzicach. Teraz też nie jest lekko. Coś do snu się nie garnie... a na zewnątrz 40 stopni ... padamy :)

S
Stópki na zewnątrz i się chłodzimy :).

piątek, 26 lipca 2013

Niespodzianka goni niespodziankę

Kolejny poranek pełen niespodzianek. Kurier ponownie zadzwonił do drzwi. Ciągle spodziewamy się paczki, która dojść nie może. Okazało się jednak, że tej przesyłki się nie spodziewaliśmy. Otwieram paczkę, a tam cudowny pieluchowy tort z prezentami :D.





Torcik pieluchowy jest wzbogacony w gadżety. Po prostu rewelacja. Wujkowie Łukasza są cudowni :).
Dziękujemy z całego z serca :D.

czwartek, 25 lipca 2013

Pierwsza wizyta u lekarza

Dzisiaj z Łukaszem mieliśmy pierwszą wizytę u pediatry. Synek rano, po serii kilku śniadań postanowił uciąć sobie drzemkę. Pech chciał, że drzemka nałożyła się z godziną wizyty. Na szczęście udało nam się przebrać Łukiego przed wyjściem, a nawet zaserwować niewielki lunch. Droga do pani doktor była spokojna, przed wejściem również spokój, problem rozpoczął się przy rozbieraniu Łukasza do ważenie. Afera była niesamowita. Takiego płaczu jeszcze z mężem nie słyszeliśmy. To nie był alarm o jedzenie, o spanie, czy też o pełną pieluchę. Takiego nieszczęścia jeszcze nie słyszałam. Myślę, że mały był najzwyczajniej w świecie przestraszony. Reszta wizyty przeszła pomyślnie przybieramy, osłuchowo wszystko dobrze. Dzisiaj też zarejestrowałam Łukasza na wizytę u ortopedy. Termin 3 sierpnia. A tak oto prezentował się nasz skarb przed wizytą - jeszcze w humorze ;)


środa, 24 lipca 2013

Pierwsza paczka synka

Ci, którzy obserwują bloga na pewno wiedzą, że Łukasz urodził się w rodzinie kibiców piłkarskich. Do tego nie jeden raz z mamą, w brzuchu był na meczu. Tyle tytułem wstępu ;).

Dzisiaj rano zadzwonił do nas kurier. Czekamy na przesyłkę, ale nie myśleliśmy, że przyjdzie już dzisiaj. Okazało się, że to nie oczekiwana przez nas paczka. Co dziwne zaadresowana była do pana ... Łukasza :).



W domu poruszenie. Nikt nic nie zamawiałam, nikt nic nie wie. Otwieramy paczkę, a tam ... starter młodego kibica.


No i oczywiście koziołek na logu Lecha Poznań musiał być - obowiązkowo! Dodam jeszcze, że body na plecach ma nazwisko Łukasza - wiadomo z numerem 1.



Dzisiejszy poranek przyniósł nam super niespodziankę. Chwilę zastanawialiśmy się kto jest sprawcą takich przyjemności i nagle olśnienie -  Dziękujemy Wujku :D - Super prezent :)

wtorek, 23 lipca 2013

Zalety karmienia piersią

Będąc w szpitalu bardzo często słyszałam pytania od położnych i lekarzy czy dziecko jest karmione piersią. Te pierwsze wspierały, pomagały i radziły, gdy któraś z nas na oddziale miała pytania, wątpliwości, problemy z karmieniem. Cały czas przekonywały, że należy dołożyć wszelkich starań, aby Malec miał możliwość czerpać jak najwięcej z mleka mamy. Korzyści zresztą są po obu stronach. Wszystkie te, które usłyszałam w szpitalu oraz wyczytałam w poradnikach postanowiłam zebrać w jednym miejscu.


Zalety dla dziecka:
- większa odporność
- szczepienia ochronne są skuteczniejsze
- dzieci karmione piersią rzadziej chorują na biegunki, choroby układu oddechowego, zapalenie ucha środkowego, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych
- rzadziej dziecko ma zaparcia (mleko matki jest lekkostrawne)
- mleko matki jest "inteligentne" samo dostosowuje się do potrzeb malca
- karmienie piersią zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia otyłości u dzieci w wieku szkolnym
- mleko naturalne zapobiega przedwczesnemu rozwojowi alergii


Zalety dla mamy:
- wygoda - mama zabiera wszędzie ze sobą mleko. W razie potrzeby pokarm jest gotowy do podania :), nie trzeba podgrzewać i przygotowywać, a do tego nic nie kosztuje.
- matki karmiące piersią rzadziej chorują na raka sutka oraz raka piersi
- podczas karmienia piersią wydziela się prolaktyna, która odpowiada za cierpliwość mamy ;) oraz odpowiednio wysokie stężenie prolaktyny jest naturalnym środkiem antykoncepcyjnym (nie jest to jednak pewna metoda)
- karmienie piersią skraca okres połogu - wydzielana jest oksytocyna
- mama dba o swoją zbilansowaną dietę - samo zdrowie :)
- karmiąc piersią spalamy około 400 kcal dodatkowo, pozwala to na szybszy powrót do wagi sprzed ciąży

A zaletą zarówno dla dziecka jak i mamy jest bliskość, która nawiązywana jest podczas karmienia.

Źródło


Jak widać jest to samo dobro. Warto więc dołożyć wszelkich starań, aby karmienie piersią było jak najdłużej możliwe.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Otulacz

Ci co pamiętają pierwsze zdjęcie Łukasza na blogu wiedzą już o czym będzie dzisiejszy wpis. Dzięki uprzejmości Pań z Belle-Petite jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami cudownego, miękkiego otulacza.




Otulacz jest cudownie miękki w środku. Wyścielany jest minky, które uwielbiam. Dzieci uwielbiają być przytulane zarówno przez rodziców jak i przez kocyki. Daje im to poczucie bezpieczeństwa, a rodzicom chwilę spokoju, bo szybciej zasypiają.


Otulaczek zaopatrzony jest w dwa rzepy, które w sprytny sposób pozwalają na otulenie Maluszka.


Oprócz minky, tj. materiału na punkcie którego totalnie zwariowałam w śpiworku podoba mi się motyw zwariowany buziek. Zewnętrzna, stonowana kolorystyka otulacza super łączy się z żywym wnętrzem. Oczywiście Belle-Petite ma w swojej ofercie różne połączenia kolorystyczne, my jednak postawiliśmy na chłopięcy chaber :).

Aby nie być gołosłownym, jaka to cudowność i jak błogo nasz syn spędza czas w otulaczku, oto zdj zrelaksowanego Łukasza.


Wszystkich zainteresowanych otulaczem oraz innymi produktami marki Belle-Petite odsyłam na facebook'a KLIK lub na Allegro.

niedziela, 21 lipca 2013

Leżaczek

Postanowiliśmy sprawić Łukaszowi prezent. Słusznie zauważyliśmy, że już teraz (mimo swojej maleńkości) Junior ma takie chwile w ciągu dnia, że domaga się towarzystwa. Nie chce wtedy jeść, ani spać tylko być z nami. Z czasem będzie co raz bardziej towarzyski, chciał obserwować co się dzieje dookoła niego. Dlatego przydałby się nam bujaczek/leżaczek. Dziecko widzi więcej, a do tego opcje kołysania pomagają go uspokoić. Jednak teraz przed rodzicami nie lada problem, który model wybrać. Producenci prześcigają się w wymyślaniu co raz to nowszych opcji. Jak wiadomo jestem mamą gadżeciarą. Dlatego w gąszczu sklepowych propozycji wyłowiłam już dwie, które bardzo mnie zainteresowały.

Pierwszy leżaczek to Nuna Leaf

Źródło
Drugą opcją jest 4moms MamaRoo
Źródło

Jeśli chodzi o suche informacje to nie będę ich przytaczać tutaj, bo nie chodzi o teorię. Potrzebuję Waszej rady. Może ktoś z Was ma, któryś z tych leżaczków, albo inny równie interesujący. Chętnie poznam Wasze opinie na ich temat i skorzystam z Waszych wskazówek.

sobota, 20 lipca 2013

Prezenty szpitalne

Chyba każda kobieta uwielbia prezenty :). Z tego grona nie są wykluczone świeżo upieczone mamy. Będąc prawie tydzień w szpitalu nie mogłam doczekać się dnia kiedy dostanę dwa śliczne pudełeczka. Tym dniem okazała się środa, a moim oczom ukazały się takie oto szczęścia.


Szybko trzeba było sprawdzić co jest w środku :D, a po otwarciu ukazały nam się ...:



W każdym pudełku znalazły się czasopisma tematyczne dla mam, ulotki, poradniki. Jesteśmy również bogatsi w próbki pieluch różnych firm, płyny do prania, "smarowidła" na odparzenia i inne niezbędne próbki dla niemowlaka. Bardzo spodobała mi się teczka od firmy Hipp, która idealnie nadaje się do zbierania dokumentacji Malca.
Najbardziej rozbawiła mnie zawartość niebieskiego pudełka, a mianowicie pianka do golenia dla taty. Dość interesujący pomysł :D.

Po wczorajszym wilgotnym dniu zanosi się na całkiem ładną pogodę. Dzisiaj też przyjeżdżają w odwiedziny dziadkowie :). Może uda nam się wyrwać na jakiś spacerem :). Życzę udanej soboty :D.

piątek, 19 lipca 2013

Dzisiaj mija tydzień

Hip hip hura! Dzisiaj pęka nam tydzień. Niestety dopiero od dwóch dni jesteśmy w domu, ale postanowiliśmy w pełni z tego korzystać. Wczoraj z racji pięknej  pogody zaliczyliśmy już pierwszy spacer :). Wiadomo nie był długi, ale mamy nadzieję, że z każdym kolejnym dniem będziemy go wydłużać.




Nie mogliśmy się oprzeć i kilka chwil Łukasz spędził na leżingu na kocingu :). Jak widać pozycja nastawiona całkowicie na odpoczynek.



Znikam, bo dzisiaj mamy pierwsze odwiedziny cioć i wujków :). Trzeba strategicznie rozpracować porę karmienia z wizytą :). 

czwartek, 18 lipca 2013

Od początku ...

Tak jak pisałam w czwartek miałam zgłosić się do kontroli do szpitala z powodu "przeterminowania". Mój lekarz prowadzący powiedział, że mam mu dać znać kiedy będę, a on się mną zajmie. Zrobił badanie i zawyrokował - będziemy rodzić.
Zostałam przyjęta na porodówkę. Byłam pod wielkim wrażeniem sali, która została mi przydzielona i położnej, która się mną zajmowała. Aby akcja płynniej się rozegrała pan dr założył mi cewnik Foleya i kazał czekać. Cewnik czasami wypada po kilku godzinach, a czasami utrzymuje się do 18h. Dostałam więc pokój na sali przedporodowej i czekałam. O dziwo okazało się, że o 16 cewnik wypadł. Decyzja o oksytocynie i działamy. Czwartek jednak skończył się delikatnymi muśnięciami brzucha, a noc znowu spędziłam na sali przedporodowej.
Piątek okazał się TYM dniem. Po obchodzie zajął się mną mój lekarz, szybka decyzja o amniopunkcji i zdanie "dzisiaj na pewno wyjdzie Pani stąd z synkiem". No to ekstra :). Do tej pory bałam się, że może mi się zdarzyć nie zauważyć odejścia wód. Nic bardziej mylnego :P - tego nie da się nie zauważyć :D. Jeśli sama amniopunkcja nie wywoła skurczy o 14:15 miałam otrzymać oksytocynę. Dostałam pozwolenie na obiad, bo muszę mieć przecież siły. W nastoju oczekiwania zaczęła zbliżać się godzina 14:00, a ja dostałam pierwsze skurcze. Coś się dzieje! Rewelacja! Mąż o 14:00 kończy pracę niech się naje (też musi mieć siłę) i rodzimy :). Położna podłącza mnie do KTG, a za chwilę na sali zaczyna się ruch. Leżałam plecami do aparatu, więc wszystkiego nie widziałam. Zauważyłam tylko to, że nagle na sali zaczęli pojawiać się lekarze wchodząc i wychodząc. Okazało się, że podczas skurczy zanika tętno Łukasza. Momentami nawet go nie było. Mimo zapewnień, że wszystko pod kontrolą poczułam strach i rozkleiłam się totalnie. Wiedziałam, że nie jest kolorowo kiedy dostałam piękną zieloną koszulę operacyjną, usłyszałam, że wszystko jest gotowe, lekarze w pogotowiu, wszystkie badania zrobione - tylko ten obiad. Zaledwie 1,5 h wcześniej jadłam co przeszkadzało w narkozie. Kolejną godzinę spędziłam pod kontrolą wszystkich, a przede wszystkim KTG, na łóżku. Skurcze były co raz silniejsze, a ja mogłam pomarzyć o piłce, czy też prysznicu, ale co mi tam - Łukasz najważniejszy. Na szczęście po jakimś czasie skurcze przestały "przeszkadzać" Juniorowi. Około 17 dostałam przepustkę do toalety, a później próbowali podłączyć mnie do KTG na piłce. Niestety kiedy skakałam odczyt nie był miarodajny, więc lekarz nie pozwolił na takie udogodnienie. Na ratunek przyszły worki sako. Boska sprawa. Do 18 rozwarcie nieznacznie się "polepszyło". Położna, która o 19 kończyła zamianę stwierdziła, że nie uda nam się razem urodzić i trzyma kciuki, żeby to było dzisiaj. Jednak jak powszechnie wiadomo ciekawskie jajo ze mnie, więc kiedy przyszła kolejna zmiana poprosiłam o zbadanie jak idą postępy. Okazało się, że rozwarcie jest już dobrą ósemką i lada chwila rodzimy :). Dodam, że chwilkę wcześniej poczułam pierwszy ból party. Było to około 18:45. Akurat była przy mnie mama i powiedziała, że pędzi po męża, żeby w tej chwili był ze mną. Do tego momentu byłam dość wyczerpana skurczami. Najbardziej uciążliwy był fakt, że przez większość czasu musiałam je znosić leżąc w łóżku. Jednak w momencie kiedy zaczęły się parte, a ja przeniosłam się z powrotem na łóżko, wstąpiła we mnie nowa siła. Na sali pojawiło się dużo nowych osób, zjawił się pan dr (który nota bene 24 lata temu ratował mi życie :)), a ja pomiędzy skurczami zaczęłam żartować z nimi. Było mi bardzo miło kiedy powiedzieli, że taka pacjentka z poczuciem humoru i współpracująca to skarb :). Trzy parte później moim oczom ukazało się największe szczęście - Łukaszek :).



Muszę jeszcze pochwalić męża, który wytrzymał do końca. Nawet przeciął pępowinę!

Ach, narodziny to jednak cud, w momencie kiedy ma się swoje szczęście na brzuszku - nic nie jest ważne! :)


środa, 17 lipca 2013

Przedstawiamy się

Dzień dobry wszystkim ciociom i wujkom :).
Na całe szczęście nadajemy już z domu. Dzisiaj po prawie tygodniu .... wypuścili nas ze szpitala.
Poznajemy nowe miejsce, nowe zapachy i uczymy siebie w domu :).

Nikt nie zgadł imienia naszego największego skarbu ;). Tak czy siak drogie ciocie i drodzy wujkowie przedstawiam Wam ... pana Łukasza :).



Łukaszek chwilę po karmieniu dlatego w błogim śnie i w otulaczu od cioć z Belle-Petite. Więcej o ich produktach i firmie już niedługo :).

Jestem wykończona tygodniem w szpitalu i dlatego muszę wykorzystać, że mam bliskich blisko. Postaram się trochę chociaż pospać dzisiaj. Trzymajcie kciuki, żeby się udało :).

wtorek, 16 lipca 2013

Jeszcze chwilka

Przepraszam, że się nie odzywałam, ale nie było ku temu czasu i siły. Powiem krótko, że jesteśmy już z synkiem razem :-) 
Musimy jeszcze pobyć w szpitalu. Obiecuję zdać pełną relację :-)

P.s. oczywiśćie Junior ma imię ;-)  kto zgadnie? :-)

czwartek, 11 lipca 2013

5 dzień po terminie - Agencie Ciężarówko Zgłoś się!

Ociągamy się i ociągamy...
Dzisiaj wybija już piąty dzień po terminie, więc pobudka i jedziemy do szpitala na badania. Ciekawe czy coś się dzieje, czy coś zauważą nowego... Wszystko się okaże.
W razie czego spakowani jesteśmy, stres też jest ;).
Postaram się informować co i jak :)

środa, 10 lipca 2013

41 tydzień - ciekawe czy ostatni

Zazwyczaj ciąża trwa 40 tygodni. Taka średnia. Bywają krótsze i dłuższe. Oczywiście mój stan jest tak cudowny, że przedłużył się już do 41 tygodnia. W niedzielę nie mogłam wstawić aktualnego zdjęcia, gdyż postanowiłam spędzić kilka dni w atmosferze szpitala. Nadrabiam to dzisiaj.




Niestety nie mogę już wrzucić mojej ulubionej grafiki z zapytajpolozna.pl. Obrazki skończyły się na 40 tygodniu (muszą chyba wysłużyć swój cykl ;)).
Wczoraj byłam u lekarza na KTG. Wszystko ładnie, pięknie, ale skurczy brak. Jutro kolejna, kontrolna wizyta w szpitalu, zawsze tak jest po pięciu  dniach po przewidzianym terminie porodu. Wzywają mamuśkę na badania. Zobaczymy co się okaże ;). 

P.S. Już nie mam siły wydłużać ankiety :P

wtorek, 9 lipca 2013

3 dzień po terminie

Nowy dzień rozpoczynamy w dwupaku. Tak nam dobrze razem. Tam gdzie ja tam Junior ;). W sumie nie dziwię się. Jeść dadzą, ukołyszą, atrakcji dostarczą.

Dzisiaj jedziemy na wizytę do lekarza. Wizyta i KTG - łudzę się, że nagle pojawią się jakieś mega skurcze i będzie można jechać do szpitala. Muszę jeszcze wcześniej wjechać po wypis. Prawdopodobnie - skoro nic się nie dzieje - to pojutrze i tak będę musiała zameldować się w szpitalu na badanie. Ale tego wszystkiego chcę się jeszcze dowiedzieć.



Lecę na jakieś śniadanko :).

poniedziałek, 8 lipca 2013

Szpitalne jedzenie nie jest takie złe :P

Wróciliśmy ze szpitala. Nadal jesteśmy w dwupaku. Trafiliśmy na patologię w sobotę wieczorem. Miałam wysokie ciśnienie i trochę się przestraszyłam. Zatrzymali mnie do obserwacji. Weekend w szpitalu nie należy do specjalnie interesujących. Cisza i spokój, więc sobie odpoczęliśmy. Dzisiaj z pięknym ciśnieniem i o dziwo bez opuchnięć wysłali nas do domu. Jutro mam wizytę u swojego pana dr. Dowiem się co i jak, i na kiedy.

Wygląda na to, że dane jest mi czekać :P

sobota, 6 lipca 2013

Terminowo - owocowo ;)

Dzisiaj jest ten dzień. Jak na razie oczywiście w teorii, bo do praktyki to chyba jeszcze daleko, ale cóż... ręce opadają, więc nie będę dzisiaj na ten temat się rozpisywała. Umilam sobie dzisiejszy dzień naturalnymi, owocowymi smakołykami :D. Postanowiłam więc pochwalić się przed Wami tym faktem :D

TADAM:







Jak widać same pyszności i same witaminki :). Do tego kolejna książka i czas jakoś biegnie ;).
A Wy jakie macie plany na sobotę?
Przypominam o ankiecie? Typowaliście już? :)

piątek, 5 lipca 2013

1 dzień - bo pranie to moje zadanie

Nadal w dwupaku. Nic się nie rusza, a przynajmniej mi się tak wydaje. Poprawiam swoja kondycję biegami po schodach i skokami na piłeczce. Ewidentnie wg Juniora nie jest to jeszcze ten czas ;).

Co jakiś czas wzbogacam garderobę Młodego nowymi zdobyczami. Paczki przychodzą i przychodzą, a panowie kurierzy trzymają za nas kciuki i robią zakłady - "no kiedy?!". Do tego jak już przyjdą to trzeba je wyprać, a później wyprasować. Tu prezentuję jedną z takich prasowanych zdobyczy ;).



Właśnie, w sprawie zakładów. Ankieta uległa lekkiej modyfikacji, bo przecież zaraz się skończy, a my ciągle jako jedno ;). Może tym razem uda nam się wytypować jakiś dzień. Nie chcę wydłużać ankiety o wiele dni, bo przecież nie będę kusić losu, że aż tyle Junior każe na siebie czekać ;).

czwartek, 4 lipca 2013

W teorii 2 dni, a w praktyce...

Melduję się ciągle czekająca. Co prawda od dzisiejszego dnia oczekuję znacznie więcej, bo większość z Was wytypowało dzisiejszy dzień jako datę rozpakowywania się. Mam nadzieję, że Wasze przecieki się sprawdzą ;). Obawiam się tylko, że za chwilę w ankiecie trzeba będzie ustawić opcję innych dat jak tak dalej pójdzie.



Stwierdzam również, że Junior najbardziej upodobał sobie późne wieczory. Wtedy cieszy mnie skurczami przepowiadającymi, a ja jak na szpilkach siedzę, obserwuję i zastanawiam się czy przekształcą się w te właściwe. Później wstaję chodzę, najczęściej stwierdzam, że położę się, bo pewnie w razie czego będę potrzebowała siły. I zasypiam. W nocy mnie już nic nie budzi i w taki sposób przesypiam do rana (Myślałam, że chociaż dzisiaj coś się zacznie - w końcu 4 lipca, a tu niestety Zonk :P)

Ale nie martwcie się aktualnie zaczynam oddawać się nowej pasji - panikowaniu. Nie wiem z czego się to bierze, ale denerwuję się, wynajduję irracjonalne rzeczy. Wczoraj np. popołudniu zauważyłam, że Junior mniej się rusza. Być może to była kwestia popołudniowej drzemki. To sobie nie pospał :P. Mamusia zafundowała mu takie wibracje, że czy chciał czy nie chciał musiał mamie pokazać, że wszystko jest ok :P. Odkuł się wieczorem, wiedziałam już, że wszystko jest ok ;).

Trzymajcie kciuki. Może jeszcze coś się dzisiaj rozkręci. Miejmy nadzieję :) ...

środa, 3 lipca 2013

Relacja z 2. KTG

Wczoraj miałam przyjemność mieć drugie KTG. Zapis książkowy - cokolwiek to znaczy :P
Młody był bardziej ruchliwy niż na poprzednim zapisie. Fakt, faktem postanowiłam dostarczyć mu wcześniej trochę cukru. Tym razem była ze mną mama - mąż był jeszcze w pracy. Co chwile ktoś dzwonił do mojej rodzicielki i fajnie było widać jak Junior porusza się kiedy słyszy, że jego babcia przez telefon rozmawia.

Źródło


Wczoraj miałam bardzo złe samopoczucie, ale zrzucam to na kark pogody, która sama nie mogła się zdecydować co chce. Raz lało, raz świeciło słońce, a nawet przeszły dwie burze. Niestety takie zmienności nie mogły zostać nie zauważone przez zaawansowaną ciężarówkę ;).

Przed wczoraj miałam bardzo wysokie ciśnienie - jak na mnie. Do tej pory moje średnie ciśnienie to około 100/70, 115/80. Jest to ciśnienie w normie i to jeszcze po kawie, której nie odmawiam sobie w ciąży (zresztą za zgodą lekarza). Niestety sytuacja uległa zmianie w poniedziałek, kiedy to dostałam duszności, zawrotów głowy. Było mi niedobrze i bolała mnie głowa. Jak zmierzyłam ciśnienie to zobaczyłam 140/92. Po jakimś czasie ciśnienie spadło do normalnego, chociaż wartość drugiego i tak była troszkę podwyższona. Wczoraj podczas wizyty wspomniałam o tym lekarzowi. Do tego zauważył, że jestem opuchnięta = wzrost wagi. Dał mi skierowanie na badanie moczu i to cito oraz powiedział, że następnym razem mam jechać przy takim ciśnienie do szpitala. Teraz jak tylko coś się dzieję, czuję się słabiej to podłączam się do ciśnieniomierza.

Już wiecie dlaczego wstałam tak wcześnie :). Muszę odtransportować swoje siuśki na badanie. Nie dadzą ciężarówce pospać ;).

P.S. Trochę mnie nastraszyli z tym ciśnieniem :( - pocieszcie :(

wtorek, 2 lipca 2013

Pępek - nie antenka

Zawsze brzuszki, a konkretnie pępki, kobiet ciężarnych kojarzyły mi się z antenkami. Wiadomo w miarę tego jak rósł brzuszek jego środkowa część ulegała uwypukleniu. Fajnie wyglądała taka antenka odkształcająca się na obcisłej bluzeczce, czy sukience.

Jest to na tyle charakterystyczny atrybut ciąży, że w niektórych opracowaniach ciąży tydzień po tygodniu w pewnym momencie pojawiały się wzmianki na temat sympatycznego uwypuklenia. Kierując się właśnie tymi informacjami obserwowałam swój brzuszek i obserwowałam. Jak antenki nie było tak nie było... . Myślałam, że być może za wcześnie, za mały brzuszek itp. Jednak teraz w 40 tygodniu nie mam już wątpliwości. Mój pępek jest tak "zbudowany", że nie będzie wystawał i tyle! :P Zresztą zobaczcie sami :


Zaobserwowałam za to inny znak. Dotychczasowy mój mały, okołopępkowy pieprzyk postanowił dorównać rozmiarem samego pępka. Zmienił się i to mocno - rzecz można by było, że dorósł ;)

Dzisiaj o 15 wizyta na KTG. Wczoraj pojawiły się kolejne, wyraźne i nawet dość regularne (kilka co 12 minut) skurcze. Akcja jednak nie rozwinęła się, więc czekamy dalej. Nie wiem czy to znaczy, że jesteśmy już tuż, tuż. Czy też w takim nastroju minie kolejne kilka dni... . Mam jedynie nadzieję, że na KTG jednak jakieś piki się zapiszą :).

Trzymajcie kciuki :)

poniedziałek, 1 lipca 2013

1 lipca

Mamy już lipiec i ... ciągle czekamy :)



Bardzo dużo osób, z którymi rozmawiam mówi mi o swoich typach kiedy Junior postanowi wyjść. Kierują się różnymi przesłankami. Tak samo wczoraj, niektóre z Was w komentarz pisały mi jakie dni obstawiają :).
Tak mi to poprawiło humor, że stwierdziłam, że to może być fajna zabawa :). 

Dlatego dzisiaj wstawiam możliwość głosowania w ankiecie: Kiedy Junior zechce przyjść na świat?

Ankieta będzie dostępna na bocznym panelu bloga. Ciekawa jestem czy typowania się sprawdzą ;). Ja tym czasem znikam do książek ;). Czytam, czytam i jeszcze raz czytam. To mój sposób na zabicie czasu. Poza tym nadrabiam zaległości i mam nadzieję, że miłość do książek przejdzie na Młodego ;).

Trzymajcie kciuki! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...