Różne są zdania w sprawie tytułowego wymuszania. Są osoby, które twierdzą, że tak małe dziecko nie może wymuszać, że jego płacz jest spowodowany potrzebą czułości i bliskości, a są osoby, które uważają zupełnie inaczej. Ich zdaniem dziecko doskonale wie czego chce. Nauczone pewnych nawyków będzie tak długo dążyło do tego czego chce aż to otrzyma. Szczerze należę do grona tych drugich.
Od początku naszego życia z Łukaszem zdawałam sobie sprawę, że trzeba uważać na to w jaki sposób uspokajamy, uczymy malucha, aby później nie mieć z tym problemu. Niestety nie udało się ;). Nie będę tłumaczyła się czyja to wina, ale Młody został nauczony noszenia. Kiedy chciałam zmienić tą kwestię naszej walce towarzyszył nieziemski płacz/wrzask. Na początku bałam się, że coś mu jest, bo przecież tak uważałam. Dopiero wezwany pediatra po dokładnym zbadaniu delikwenta zawyrokował (bardzo grzecznie) czy aby Łukasz nie jest za cwany. No to zaczęła się walka z przyzwyczajeniami. Być może dlatego, że miałam dużo siły, a Młody był młodszy nie trwało to długo. Do tego wprowadziłam rytm dnia i spacery stały się znowu przyjemnością.
Niestety nie wszyscy u nas w domu zdają sobie sprawę z powagi wymuszania. Mąż chętnie uspokajał, przytulał i chodził później z Łukaszem na rękach. Jak nie trudno się domyśleć Wróciliśmy do punktu wyjścia. O tym jak dziecko potrafi wymuszać mąż przekonał się niedawno, kiedy Łukasz nie podnoszony na jego zawołanie uspokoił się i zaczął się śmiać. W ten sposób stracił ostatniego obrońcę noszenia.
Od poniedziałku zacięcie walczymy. Największym problemem Łukasza jest to, że w ciągu dnia nie potrafi sam zasnąć. Potrzebuje wtedy wzięcia na ręce i bujania, noszenia po całym domu. Jestem jednak równie upartym typem jak Łukasz i walczę. Jest co raz lepiej, ale do doskonałości jeszcze daleka droga.
A oto śpiący Łukasz po przegranej bitwie ;)
poległ...:)
OdpowiedzUsuń;) mama też ;)
UsuńJa też należę do grona tych drugich,przynajmniej staram się :)
OdpowiedzUsuńWytrwałości !
Przyda się :)
Usuńja bardzo twardo stawiam warunki i nikomu przyzwyczajać nie pozwalam:) a są tacy w rodzinie (akurat nie mój mąż) którzy twierdzą, że jak na rękach nie płacze, to przecież można go ponosić, tylko że potem to my wracamy do domu i się zaczyna, więc to ja wyznaczam granice i już:)) wiadomo, nie wszystko jest od nas zależne, ale przynajmniej w tych kwestiach w których to my czegoś uczymy, bądź nie, staram się być bardzo konsekwentna:))
OdpowiedzUsuńżyczę Wam szybkiego ustabilizowania sytuacji:)
ja nie powiem,bo noszę swojego syna,ale nie zawsze.Skończyłam już z wyciągania go z wózka i brania do wózka kiedy płakał.Nie daję się terroryzować:) Jednak kiedy niemowle zanosi się płaczem to trzeba ponosić i koniec kropka :)
OdpowiedzUsuńi brania go do chusty miało być ;)
UsuńNie, no zanoszenie się płaczem jest niedopuszczalne :)
Usuńpolecam "w głębi kontinuum"
OdpowiedzUsuńWykończyli księcia Łukasza... :)
OdpowiedzUsuńNie poddawajcie się! Wszystkim Wam wyjdzie to na zdrowie ;)
Trzymam kciuki!
Też miałam kiedyś podobny problem, malutka ciągle płakała, brałam ją na rączki i przechodziło ale po jakimś czasie zauważyłam że to za bardzo nie pomaga i mała dalej płacze, okazało się że po prostu miała problem z kolkami, a to chwilowe uspokajanie na rekach nas tylko zmyliło ;] kupiłam jej buteleczkę aventu, tą z dwoma otworkami odprowadzającymi powietrze na zewnątrz i problem się skończył. A biedna Lenka tyle sie wcześniej męczyła. Przy takich niemowlakach trzeba zwracać uwagę na każdy najdrobniejszy szczegół! :)
OdpowiedzUsuńLekarz badał Łukasza podczas jednej z awantur i sam stwierdził, że to nie jest ani kolka, ani wzdęcia tylko poprotu wygodnictwo :P
UsuńRadzi sobie chłopak od małego ;)
OdpowiedzUsuńJa nie nosiłam długo i nie lulałam takiego maleństwa i dzięki temu moje ręce nie sięgają podłogi :) A tak poważniej pisząc to nie było potrzeby, bo Mała była grzeczna.
U nas nawet jak był grzeczny to byli tacy co lubili nosić ;) ach.. ręce opadają :P
Usuńto nie pozwalaj :) My z mężem nie pozwalamy na ciągłe noszenie. Przyjechała ciocia Małża to tylko kwęknął a ta leciała od razu do niego brała na ręce i robiła z nim dwa kroki w przód, jeden w tył, bujała się z nim niepotrzebnie.
UsuńWięc jej mąż powiedział kilka słów i się obraziła.To samo z dziadkami.
ręcę to ci opadną jak on będzie ważył 10 kg i będzie domagał się noszenia :)
Ja dopiero zaczynam walkę, ale moja Zosia, tez ma problemy z samodzielnym zasypianiem w ciągu dnia...
OdpowiedzUsuńOo dobrze wiedzieć, że nie jestem sama :)
Usuńa ja nosze i tule i chustuję i trzymam się zasad rodzicielstwa bliskości.
OdpowiedzUsuńmoże i kręcę na siebie bicz, ale trudno:))
za kruche serce mam, ale dupę twardą za to bedę mieć musieć
Może to słabość moja ale tulę małą do granic(jej) wytrzymałości :-) a na poważnie moja córcia ma pół roku, kiedy miała trzy miesiące nauczyłam ją zasypiać ze mną na łóżku bez lulania. Przytulamy się, kołysanka lub bajka i śpimy. Przesypia całe noce.
OdpowiedzUsuńA zasypianie w dzień to inna bajka: wózek- spacer- sen, inaczej nie pójdzie chyba, że tak zmęczy się zabawą że sama padnie.
Także cierpliwości, wszystko da się ogarnąć :)
Zgadza się, do każdego dziecka inny sposób ;)
UsuńMy z wieczornym zasypianiem też nie mamy problemów ;)
Nasz delikwent ma niespełna 3 tyg a wymuszanie opanował do perfekcji:-)
OdpowiedzUsuńNo proszę :)
Usuń"czy aby Łukasz nie jest za cwany" - padłam :D
OdpowiedzUsuńCholercia, boję się, czy moje też takie cwane nie będzie...
Jak nie nauczysz to nie będzie :p
UsuńJak Mati był młodszy to nie wierzyłam w to, ale teraz.... Gdy mu czegoś zabraniają, a on płaczem wymusza inną reakcję spod oka łypiąc czy już czy jeszcze sie musi wysilać. Dzieciaczki... :)))
OdpowiedzUsuńCwaniaczki ;)
UsuńMy od początku nosiliśmy mało i rzeczywiście widać efekty. Nie bujamy,a jeśli już to mało, chodzimy z nim po mieszkaniu ale to ja decyduję kiedy przestajemy. Oczywiście są dni jak np ostatnio poniedziałek, gdzie mały chciał być noszony i oglądać mieszkanie i był krzyk jak się go położyło, ale to póki co rzadkość.
OdpowiedzUsuńSam zasypia na popołudniową dłuższą drzemkę w łóżeczku, ma mniejsze drzemki po 10 minut w leżaczku, od dwóch dni jeszcze dodrzemuje sobie na mnie :)
Planuje zakupić nosidełko ergonomiczne, bo zauważam że jest coraz ciekawszy świata. Niestety ja muszę być w pobliżu, bo 15 minut max zostanie sam w pokoju.
Ostatnio kładę go do łóżeczka jak muszę coś zrobić, puszczam melodie i mały gada do ściany na której są obrazki przez minimum pół godziny.
To i tak, że da się go opanowac :) Moja wyła non stop... Nawet nie o noszenie, ale o pierś :)
OdpowiedzUsuńAhh wymuszanie znam az za dobrze... Mali terroryści ;D
OdpowiedzUsuńNo to ja się chyba wyłamię i napiszę, że jestem z tych co to nie uważają, że dziecko "wymusza", a po prostu pragnie bliskości. W końcu przez 9 miesięcy było w brzuchu i ciągle czuło zapach mamy, a teraz skoro ma zasypiać samodzielnie w łóżeczku to po prostu płacze, bo czuje się pozbawione tej bliskości. Nie uważam, że położenie się z dzieckiem do łózka, pozwolenie mu się przytulić lub po prostu pokręcić i poczekać, aż zaśnie to coś złego. Tak samo w ciągu dnia, niemowlęta, które kiepsko jeszcze widzą chcą "czuć". Ja praktykowałam chustowanie, aby mieć wolne ręce, no bo w końcu trzeba coś czasami zrobić np. zjeść. Ja czasami nawet robiłam makijaż w chuście :) Później wystarczyło położenie do leżaczka lub posadzenie do wózka (albo fotelika do karmienia) i fakt, że Młody mnie widział. Do tej pory (a syn ma prawie 20 miesięcy) śpi z nami w łóżku i zasypia leżąc, ze mną lub narzeczonym. I nie widzę w tym nic złego. :) Tak samo nie karmiłam z zegarkiem w ręku, pory posiłku były orientacyjne, uzależnione od czasu drzemki, bo syn czasami spał 30 minut, a czasami 3 godziny ;) Każdy rodzic i każde dziecko jest inne :)
OdpowiedzUsuńA ja niestety jestem sam w walce. Wszyscy uważają łącznie z żoną i teściami, że 9 miesięczne dziecko nie umie i nie może wymuszać :(
OdpowiedzUsuńja uważam, że dziecko nie wymusza, tylko potrzebuje... bliskości, przytulania, miłości. tak akcentuje potrzebę, płaczem czy krzykiem właśnie. chce zwrócić na siebie swoją uwagę. ja nosze zawsze kiedy chce, ale nie na rękach tylko w nosidle Luna Dream. wtedy dziecko jest blisko i nie płacze a i ja nie czuję się uwiązana czy umęczona bo mam swobodę ruchu
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńDzieci akurat są znakomite w takich Zreczach i muszę przyznać, że mnie także i moje dzieci szantażowały. Jestem także przekonana, że jak napisano w https://whisbear.com/pl/blog/blizej-biznesu-szumiacy-mis-ktory-pomaga-zasypiac/ to w przypadku zasypiania właśnie miś szumiś jest doskonałym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń