Wypełniam, wypełniam. Czasami mam większe tyły, czasami nie mam weny, ale za chwilę siadam i uzupełniam. Mowa o pamiątkowej książce Łukasza. Pisałam jak ją kupiliśmy, to i zdaję relację z jej wypełniania. Miałam to szczęście, że moja mama prowadziła taką książkę dla mnie. Po latach rewelacyjnie się ją czyta, ogląda. Nie była tak kolorowa i tak pomysłowa jak ta Łukasza, a mimo wszystko wywołuje uśmiech na twarzy.
Wiadomo, że na razie jest mało wypełnione. Jedynie pierwsze strony, ale czas nie biegnie tylko galopuje i myślę, że zanim się obejrzę to nie będzie już co pisać ;).
A Wy macie i uzupełniacie na pamiątkę?
Ja robiłam sama :)
OdpowiedzUsuńAle częściej weny nie było niż była... Jakoś po roczku odpuściłam. I tylko najważniejsze wpisuję :)
;)
UsuńKurczę... szkoda że nie kupiłam...
OdpowiedzUsuńNo, fajna książka :)
Usuńteż mam podobny albumik na pamiątke z pierwszego roczku Mai :)
OdpowiedzUsuń