Po pierwszym spotkaniu z marchewką byłam pozytywnie nastawiona. Wcześniej bałam się, że Łukasz stwierdzi "Kobieta z czym do ludu?! Nic nie przebije mlecia!". A tu miła niespodzianka. Za pierwszym razem ze zdziwieniem, ale bez protestów zjadł marchewkę. Drugiego dnia był już w ogóle czad. Głośno domagał się kolejnej łyżeczki i zjadł więcej niż założyłam. Wyczytałam, że warzywo należy powtórzyć przynajmniej siedem razy, zanim poda się kolejne, jednak tygodnia z marchewką nie wytrzymaliśmy - za bardzo zapiera. Smakowała bardzo, więc postanowiłam przejść dalej. Jaki kolejny krok? Brokuł!
Pierwsza łyżeczka i ... zaskoczenie, lekki grymas, a później już idzie. Widzę, że Łukaszowi odpowiadają warzywka - co mnie bardzo cieszy. Nie grymasi i nie płacze. To co trafi do buzi jest połykane. Problem jest kiedy Łukasz chce jeść sam :) - wtedy je cała buzia ;) (ostatnio nawet nos).
Niestety nie mam wyraźnych zdjęć z samego procesu konsumpcji. Rusza się wszystko, a samemu trudno zrobić zdjęcie :). Jako bonus zdjęcie podsumowujące.
hihi komentarze świetne:) ślicznie wcina jedzonko, mój B. też tak chętnie próbował nowych smaków i się zajadał i do teraz (skończył roczek) uwielbia jeść właściwie wszystko:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z Łukaszem będzie tak samo :)
UsuńMoja Klu też z tych "dajcie więcej", dlatego pierwszą marchewkę (sok) i zupę z dyni dostała mając 3 miesiące, tak się awanturowała, że chce. No i nadal je praktycznie wszystko. Czasem niektóre mamy mówią, że dojadaja po swoich dzieciach. U mnie jest tak, że dziecko je swoje, a potem dojada po mnie. Nie da mi spokojnie zjeść i domaga się współdzielenia. Na szczęście czasem się zlituje i mi trochę odda, ale koniecznie mnie karmiąc. Mama jakaś chuda, trzeba dokarmić ;)
Usuńahh... to musiało być niesamowicie smaczne:):)
OdpowiedzUsuńZapewne ;)
UsuńZ jaką ochotą wcina warzywka:) Komentarze w chmurkach świetne:))
OdpowiedzUsuńChmurki mówią wszystko ;)
Usuńheheh rewelacyjny Łobuziak:D
OdpowiedzUsuńTaaaak, Łobuziak to dobre określenie :)
UsuńU nas na pierwszy ogień poszła kaszka, którą Maks zjada z ochotą. Na marchewkę niestety się krzywi, ale wierzę, że i na nią przyjedzie czas.
OdpowiedzUsuńPewnie :) marchewka w końcu jest pyszna :)
Usuńa miał wzdęcia po brokułach? ile łyżeczek dałaś? ja się boję brokuła, kalafior itd dać.
OdpowiedzUsuńBrokuł jest super! U nas nic się nie działo :) Na początek 3-4 łyżeczki przed marchewką i stopniowo coraz więcej :)
UsuńA my w ogóle poszliśmy na żywioł z brokułem.
UsuńOd razu dałam normalną porcję, a dopiero potem do mnie doszło, czy to nie za dużo, ale na szczęście nic się nie stało, a Lili wprost ubóstwia brokuła. Najlepiej takiego przyrządzonego na parze.
ja też od razu dałam brokuł. Zresztą wcześniej sama też jadłam i jem i Łuakszowi nic nie było. Stwierdziłam, więc że tak normalnie też nie będzie źle ;)
UsuńCudowne zdjęcia;) Wywołują uśmiech;)
OdpowiedzUsuńHistoria genialna :)
OdpowiedzUsuńSamo życie :)
UsuńMały smakosz :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak będzie dalej ;)
Usuńale super opowieść :D i te minki :)
OdpowiedzUsuńJest prześliczny!!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego
Dzięki ;)
UsuńWitam. Mój Synek też na początku się zajadał pojedynczymi warzywkami, niestety obiadki a szczególnie te z mięskiem i/lub z żółtkiem kompletnie mu nie smakują. Nie wiem co On ma zamiar jeść...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas.
Przestawi mu się jeszcze ;)
UsuńZe zdjęciami świetnie to wyszło :)
OdpowiedzUsuńCieszę, że się podoba :)
UsuńŚwietny post ;) ah jak smakuje ;D
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Twój syn świetnie wyraża uczucia na zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńWszystko juz wiem, on sam mi powiedział ;)
Tak, tak! Jest w tym naprawdę dobry :)
Usuń