Wczoraj cały wieczór nie było mnie w domu. Kiedy dzisiaj rano włączyłam komputer okazało się, że mojego bloga nie ma :o. Przerażona zaczęłam się zastanawiać co się mogło stać. Kto mógł mi to zrobić. Jednak po zalogowaniu na pocztę okazało się, że wszystko jest ok. Kamień z serca. Bałam się, że straciłam wszystkie dotychczasowe posty.
Miałyście już podobną sytuację?
Wczorajszy wieczór spędziliśmy w super atmosferze :). Tak jak pisałam lubię piłkę nożną, a wczoraj miałam przyjemność być na meczu Lech Poznań - Lechia Gdańska. Spotkanie bardzo emocjonujące, z dużą liczbą bramek. Dawno nie byłam na podobnym. Ciepłe ubranie, gorąca atmosfera i Młodemu w brzuchu też się bardzo podobało :D. Jest szansa, że od nowego sezonu będziemy w większym składzie jeździć. Na stadionie są specjalne sektory dla rodzin, a bezpieczeństwo jest naprawdę wysokie :).
Dzisiejsza sobota zabiegana. Widzę, że zaczyna świecić słońce! Jest nadzieja :D
Spokojnej soboty życzę :)
dziwnie z tym blogiem.
OdpowiedzUsuńja nigdy nie miałam problemów z blogspotem, nie pamiętam jakiś poważniejszych problemów.
no ale dobrze, że nie zniknęłaś na zawsze:))
Oniemiałam wczoraj, gdy weszłam do Ciebie! Dziś zrobiłam wielkie ufff..
OdpowiedzUsuńJa nie mogę nie lubić footboolu :) Mąż gra, kibicuje więc i my z Mają też powinnyśmy hehe ;) w końcu jesteśmy Jego najwierniejszymi kibickami ;) chociaż Maja na mecz dopiero wybierze się pewnie ciepłą wiosną
OdpowiedzUsuńNo, pogoda narazie nie sprzyja :P
UsuńE mnie mecze nie kręcą;P
OdpowiedzUsuńAle super, że macie wspólną rodzinną pasję
I kto wygrał? Ja jestem z Gdańska, więc mam nadzieję,że Lechia Gdańsk:)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie nic nie będę mówiła :P
Usuń:) Ehhh... ktoś musi przegrać...:)
UsuńMój mąż to zapalony kibić piłki, tyle że raczej ogląda te zagraniczne kluby, czy coś, ja tam się kompletnie nie znam i mnie jakoś nie ciągnie do tego, bo mi się ten sport strasznie nuuudny wydaje :D A u Was fajnie, że tak rodzinnie w tym jesteście :))))
OdpowiedzUsuńWłaśnie, najfajniejsze jest ot, że ten czas spędzamy razem :D
UsuńByłam kiedyś na meczu i było super:)
OdpowiedzUsuńJa raz poszłam i "zostałam" :D
UsuńMecze to zdecydowanie nie dla mnie chyba wole ogladac w tv, milego dnia
OdpowiedzUsuńa ja bym też się chętnie wybrała na taki mecz :)
OdpowiedzUsuńSuper atmosfera! :) Polecam! :)
Usuńuwielbiam mecze ;) zazdroszcze
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem sama :)
Usuńwczoraj próbowałam wejść i bardzo się zdziwiłam jak wyświetlił mi się komunikat, że Twój blog nie istnieje :(
OdpowiedzUsuńNo ja, jak dzisiaj włączyłam i okazało się, że nie ma to aż mnie zamurowało..
UsuńJa mecze lubie oglądac tylko na zywo, w TV mnie odrzucaja :)
OdpowiedzUsuńSama kiedys grałam :P
Aaa, to wszystko wyjaśnia :)
UsuńMyślę,że telewizja nigdy nie odda tej atmosfery i emocji,które są będąc i oglądając na żywo. Pewnie już snujecie plany jak to będzie z Młodym pójść pierwszy raz na mecz :)
OdpowiedzUsuńU nas Córcia uwielbia piłkę nożną,obejrzała z moim Mężem całe Euro. Nie obce Jej nazwiska Lewandowskiego,Tytonia,Błaszczykowskiego no i Szczęsnego-Jej ulubieniec :)
Blog już założony,tylko teraz zacząć pisać... ale ten pierwszy post chyba najtrudniejszy,też tak miałaś? pozdrawiam
Dokładnie, najtrudniejszy pierwszy krok :)
UsuńNie miałam, ale wczoraj się wystraszyłam bo chciałam poczytać co u Was i właśnie miałam ciągle komunikat, że blog nie istnieje!! Ale dobrze, że jesteście :)
OdpowiedzUsuńJak mi milo czytać, że już ktoś za nami tęsknił :)
UsuńU nas dzisiaj bylo przeslicznie. Slonko swiecilo caly dzien a ludzie po dworze w T-shirtach biegali.
OdpowiedzUsuńW T-Shirtach nie biegali u nas, ale za to słoneczko było :D
Usuństrata bloga to jakby ktoś część życia ukradł :) na szczescie rzadko się zdarza
OdpowiedzUsuńO matko, aż się boję tego strachu, gdyby okazało się, że bloga nie ma!
OdpowiedzUsuńMnie się nie przytrafiło, ale słyszałam o takiej samej sytuacji;)
Systematycznie rób kopie bloga - zapisuj na dysku, poza tym wpisz nr swojego tel. w ustawieniach konta Google dla dodatkowej weryfikacji :)
OdpowiedzUsuńZ tego co patrzyłam, to bloga można usunąć, ale przez ileś tam miesięcy można go przywrócić do życia :)
OdpowiedzUsuń