Aż mną dzisiaj wstrząsnęło. Przecież jeszcze na początku tygodnia nadchodzący weekend był zapowiadany jako powiew wiosny. Już oczami wyobraźni widziałam siebie w krótkiej kurtce oraz w lżejszych butach. Aż tu nagle, jakbym dostała kamieniem w głowę, synoptycy przepowiadają powrót zimy, a w sobotę opady śniegu. No niech ich chudy bocian kopnie. Jak tak mogą?! Kto mi zwróci za moje utracone marzenia? No kto?! Cóż mogę liczyć tylko na to, że coś im się pokiełbasiło, np. kartki ze stycznia zlepiły się z tymi z marca i żadnego śniegu nie będzie ;).
Korzystając z dobrego humoru i chęci do zapału postanowiłam nadrobić zaległości. Chyba 100 lat nie siałam RZEŻUCHY! Do tej pory, albo zapominałam, albo nie chciało mi się, albo ... w każdym razie dużo tego było :P. Wczoraj zrobiłam niezbędne zakupy a dzisiaj zabrałam się do wykonania zadania :)
Przygotowałam warsztat, czyli: watę, podstawkę, miseczkę która nada kształt naszemu ogródkowi, wodę oraz oczywiście rzeżuchę :).
Na podstawce (w tym przypadku białym talerzyku) umieściłam miseczkę do góry dnem. Chodziło mi o to, żeby rzeżucha rosła w kształt kuli.
Następnie miskę owinęłam watą, a wystające końcówki zagięłam. Teraz pozostało zmoczyć całość :).
No i teraz się zaczęło. Kawałek po kawałku obsadzałam nasionka. Najpierw je trochę namoczyłam, żeby były bardziej posłuszne, a później łyżeczką rozprowadzałam je po "polu" z waty :).
Zostało mi jeszcze kilka nasion, więc wsadzę je w skorupki od jajek. Zrobię to później, bo na razie nie mam chętnych na gotowane jajka ;). Zobaczymy jak nam wyrośnie. Bąblowi chyba zabawa się podobała, bo kopał jak oszalały. Może sam miał ochotę spróbować :). Mhmmm... już nie mogę się doczekać aż wyrośnie.
Obym nie zapomniałam zraszać "górki" wodą, bo inaczej to nawet kciuki nie pomogą :P.
mam w domu identyczną miseczkę, pamięta czasy mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńOj tak, miseczka ma swoje lata, ale sprawdziła się :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam rzeżuchę- oglądać! Zawsze tak wiosennie się kojarzy. Nie wysiewam, bo u mnie by uschła zanim by się wykluła ;) Kwiatki podlewa mąż,marna ze mnie Pani domu pod tym względem ;)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo jeśli chodzi o podlewanie. Mam nadzieję tylko, ze tym razem nie zapomnę ;)
UsuńJakby co to sie nie przyznam :P
O widzisz....przypomniałaś mi :)) Jutro sobie wysieję-dzięki :))
OdpowiedzUsuńLubię ja na kanapkach,szkoda,że mój Anioł nie lubi,bo to tyle cennych witamin....
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
www.drugianiol.blogspot.com
może się jeszcze przyzwyczai ;)
UsuńPozdrawiam :)
Muszę się wybrać na wiosenne zakupy, mimo, że za oknem zimno i deszczowo :)
OdpowiedzUsuńU Was już zimno i deszczowo?
UsuńKurcze, dzisiaj jeszcze było ladnie, ale widze, ze ostatnie podrygi :/
Sianie rzeżuchy kojarzy mi się w moim rodzinnym domem :)
OdpowiedzUsuńwitaj mamo :)
Witam, witam ;)
Usuńja też już kupiłam rzeżuchę, może zrobię sobie taką kulę :)
OdpowiedzUsuńWidziałam zdjęcia takiej kuli już "owłosionej" :P fajnie sie prezentowała :)
UsuńNooo! Wiosna idzie:)
OdpowiedzUsuńja też zawsze tak robię rzeżuchę, to znaczy podobnie ;))) i bardzo ją lubię ;) niech pięknie rośnie!
OdpowiedzUsuńDawno nie siałam rzeżuchy, chyba muszę nadrobić!
OdpowiedzUsuńPyszna jest :)
Usuń