Ale jak wiadomo wszystko ma swoje dobre i złe strony. Synek przemieszcza się bardzo szybko i najczęściej jest to ta sama strona, w którą idzie mama. Najczęściej wtedy kiedy nie ma być to ten sam kierunek. Podsumowując - zawsze na złość ;). Taka logika zaprowadziła Łukasza do kuchni. Tam dopiero jest pole do popisu. Tyle ciekawych miejsc i tyle ... szuflad. A tam jest prawdziwy raj.
Nie ma co zaprzeczać, wkroczyliśmy z Łukaszem w nową erę. Erę szafek kuchennych, szuflad kuchennych i skarbów w nich znajdujących się. Na razie garnki z szuflad same nie wychodzą, ale za to już mniejsze rzeczy z innych szafek potrafią zmieniać swoje miejsce. No cóż, nie pozostaje nam nic innego jak ... mieć oczy dookoła głowy ;).
Oj tak mój synek uwielbia raczkować za mną do kuchni i stawać przy wszystkim przy czym się da. A szuflady z garnkami to dla niego królestwo.
OdpowiedzUsuńOj, znam to, znam. U nas właśnie faza na wchodzenie do piekarnika;)
OdpowiedzUsuńCudnie :) Teraz ta dewiza będzie cie prześladowała już zawsze :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ... miej oczy dookoła głowy :D