Łukasz odkrył swoją nową pasję. Do tej pory było to stawanie przy wszystkim. Z czasem przerodziło się to w samodzielne stawanie bez podpórki, a teraz przyszedł czas na kolejną modyfikację. Samo stanie jest już passe, teraz trzeba jak najszybciej złapać równowagę (albo i nie), puścić się i ruszyć do przodu. Oczywiście wszystko w biegowym tempie, bez oglądania się na innych.
Szczerze mówiąc to wygląda to sport ekstremalny. Mam wrażenie, że wyrzut adrenaliny występuje tylko u rodziców Łukasza, bo ten zdaje się nie wzruszony. Jest to po prostu profesjonalista, na którym trudne warunki nie robią wrażenia. Chodzi wszędzie, przy ostrych krawędziach, wystających rzeczach, po zabawkach. Dosłownie wszędzie. Mam wrażenie, że dziwi go jedynie jedna rzecz - dlaczego mama z przerażeniem w oczach ciągle nad nim stoi. Przecież wszystko jest pod kontrolą.
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńMama, no właśnie, czemu Ty tak nad nim stoisz ??? ;)
ooo super! Pamiętna data :)
OdpowiedzUsuńHehe niezle, u nas na razie stanie przy wszystkim i tez ciagle nad nim skacze, zeby go łapać :-)
OdpowiedzUsuńSuper przeżycia, super doświadczenia
OdpowiedzUsuńBrawo dla Łukaszka :)
OdpowiedzUsuń