Wczoraj ruszyliśmy na wiosenno-letnie zakupy. Brakowało mi dobrego humoru, więc postanowiłam starym, dobrym sposobem poprawić go sobie. Zawsze działało. Zapakowałam Młodego w auto i ruszyliśmy. Za cel obrałam największe centrum handlowe. Wszystko w jednym miejscu i spokój. W myślach już przymierzałam te wszystkie buty, sukienki, bluzki. Oczami wyobraźni widziałam jak podaję kasjerowi swoją złotą kartę (no przecież mówię, że oczami wyobraźni :P), płacę i wychodzę z masą toreb. Rzeczywistość okazała się z goła inna.
Nie powinnam się dziwić, bo od pierwszej ciąży już nic nie wygląda tak samo. Pierwszym sklepem jaki odwiedziłam był oczywiście - sklep dziecięcy. Wszystkie pozostałe miały w swojej nazwie również "kids". Tak więc ruszyła machina wielkich mamowych zakupów. Buciki dla synka, czapka dla synka, aaaa i jeszcze spodnie i bluzki oczywiście też dla synka. Grunt, żeby humor się poprawił.
W myślach przeanalizowałam, gdzie może być coś interesującego. Tyle rzeczy w internecie mi się podobało, więc wio. No i co z tego, że mi się podobało. W jednym ze sklepów przypomniało mi się, że jak ostatnio kupiłam Łukaszowi bluzki to wszędzie poszły oczka. Ba, kupiłam też mężowi tam bluzki i o dziwo też oczka puściły. Tak jak szybko weszłam tak szybko wyszłam. Kolejny sklep miał piękne ciuszki, ale dla maluszków, a nie takich king kongów jak Młody. Weszłam, obejrzałam na przyszłość i wyszłam. Do następnego szłam pełna nadziei. Zdarza mi się zaszaleć z zakupami na ich stronie, więc czemu nie na żywo w sklepie. Wchodzę a tam bieda. Jakbym była mamą małej dziewczynki to zawiesiłabym oko na kilku sukienkach, a tak to... sorry, ale gender mnie nie interesuje. Po kilku podobnie nieudanych próbach trafiłam do mojej oazy. Miejsca, gdzie nigdy się nie zawiodłam i tym razem wyszłam z reklamówką pełną ubrań.
No właściwie skłamałam. Kupiłam też coś sobie - dwa lakiery. Tak oto zakończmy dywagacje na temat zakupów matki ;).
Skąd ja to znam...
OdpowiedzUsuńSzoping - mój czas, a zakupy dla Młodej i dla niego. Zawsze coś wpadnie w oko. Szkoda, że nie dla mnie!
Ale ja już zauważyłam, że nawet te dla mnie nie cieszą tak ja te dla Malca :P
UsuńOhh to gender... chciałam dziś mojemu trzylatkowi kupić NAJZWYKLEJSZY kapeluszz rondem. Nie ma, albo dla niemowląt albo dla dziewczynek. No i jak nam wspierać polska produkcje ? Nie kupie dla syna różu czy pomaranczu. Muszę iść do chinskiego albo na targ. No ale żeby najprostszego kapelusza nie można było kupić ?
OdpowiedzUsuńI jak tu żyć ;)
UsuńNo właśnie :-D co za dyskryminacjia
Usuńświetne ubranka:) Jaka kobieta nie lubi zakupów:)
OdpowiedzUsuńBuziaki K.
no tak zakupy mogą skutecznie poprawić humor, ale dla mnie lepszym sposobem są kąpiele solankowe. Po nich czuję się znakomicie.
OdpowiedzUsuń