czwartek, 7 maja 2015

Majówkowe story c.d.

O tym, że majówka to czas, na którym wszyscy czekają, to już pisałam. Zresztą każdy z nas wie ile emocji przynosi ten wyjątkowy weekend. Plany, grille, znajomi i rodzina. Do tego słoneczko i czas spędzony na świeżym powietrzu - oczywiście o ile pogoda na to pozwoli. Ja zresztą pamiętam swoje licealne i studenckie majówki, kiedy to mimo deszczu i niesprzyjającej pogody i tak dni mijały pod chmurką. Na szczęście i niestety te czasy już za mną. 

Przedwczoraj pisałam o pierwszym dniu naszej tegorocznej majówki. Pora dokończyć historię i pokazać jak mijał nam, a przede wszystkim Łukaszowi, drugi dzień minionego weekendu.



Tym razem postawiliśmy na sport. Biegi synek ma już opanowane do perfekcji. Zarówno te z przeszkodami, jak i po trudnym terenie, czy  też po równej nawierzchni. Nie stanowi to dla niego różnicy. Teraz uzupełnia swoje sporty o hulajnogę biegową. Wiem, że to dość śmieszna nazwa, ale nie wiem jak lepiej opisać Łukasza pojazd. Nie jest to rowerek biegowy, a porusza się na nim przez odpychanie oraz nie jest to jeszcze hulajnoga, chociaż za chwilę może być. No tak nic nie ułatwiłam, ale technicznie będę musiała później przybliżyć ten sprzęt. 






Najważniejsze, że młodemu jazda sprawia przyjemność. Hulajnoga jest elementem obowiązkowym na każdym spacerze. Zresztą wyjście bez niej z domu kończy się aferą. Dlatego nie zdziwiło nas to, że właśnie sobotę spędziliśmy z Łukaszem przed domem dziadków na chodniku. Dodatkowo nie lada atrakcją była wybrukowana górka. Tam dopiero nabierało się prędkości. 




Oczywiście przy tak super zabawie nie można zapomnieć o bezpieczeństwie. Widząc jak Łukasz nabiera prędkości oraz dbając o jego zdrowie zdecydowaliśmy się kupić mu kask. Na początku nie byliśmy pewni, czy młody będzie miał ochotę go zakładać i z nim jeździć. Okazało się jednak, że "ka" bo tak nazywa kask, jest niezbędny nie tylko na hulajnodze, ale również w domu podczas zabawy. Bez żadnych problemów, wręcz z radością zakłada go na głowę.



Dopełnieniem wszystkiego są ubrania, które nie krępują ruchów. Tym razem postawiliśmy na bluzę i kamizelkę Zary oraz jeansy H&M'u. Do tego buty, które nie boją się ostrego hamowania i czego tu chcieć więcej.

My po takiej sobocie, spełnieni kładliśmy się do łóżka. Łukaszowi było co prawda ciągle mało, ale my za to po raz kolejny pokonaliśmy swoje słabości. Nie sądziliśmy, że mamy tyle siły, żeby za nim biegać ;).

1 komentarz:

  1. super śmiga na tej hulajnodze. my się właśnie zabieramy do kupowania :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...