poniedziałek, 2 listopada 2015

Pierwsza sesja Jasia

Jasiowi stuknęły już trzy tygodnie. Starzeje się nam ten chłopak w zastraszającym tempie. Niedawno jeszcze Łukasz był takim oseskiem, a my ubolewaliśmy nad tym, że nie ma do niego instrukcji obsługi, a teraz jest zaawansowanym dwulatkiem, a my nadal żałujemy, że nie ma uniwersalnego sposobu na wychowanie. Rodzicielstwo to trudny orzech do zgryzienia, ale myślę, że nikt nie zamieniłby tej roli na żadną inną. Ale nie o tym miałam pisać. Wracając do tematu postanowiliśmy uwiecznić dwutygodniowego Jasia na zdjęciach. Podobną sesję miał robioną Łukasz i jest to na prawdę fajna pamiątka. 

Tym razem w zapisaniu wspomnień na zdjęciach (ach jakie to literackie ;)) mogła nam Dagmara za co bardzo jej dziękujemy. Gdyby nie Jej chęci i pomysłowość dużo byśmy nie zwojowali. Bardzo dziękujemy cioci za to, że poświęciła nam swój czas, a teraz zapraszam do oglądania efektów naszego spotkania. 


Dodam, że łatwo nie było, bo Jasiu jak na złość nie chciał zasnąć. Wszystko go interesowało tylko nie sen - wyjątkowo :).




Zdecydowanie zdjęcia w negliżu nie należą do ulubionych. Jasiu to zdecydowany ciepłolub i dopiero kiedy poczuł przyjemne ciepło kocyka to postanowił jednak na trochę zasnąć.






Jeszcze raz dziękujemy Dagmarze. Wszystkich zainteresowanych odsyłamy na Jej fanpag'a, na Facebook'u, gdzie można zobaczyć inne zdjęcia jej autorstwa KLIK. A niedługo pochwalimy się Wam pewnym spacerem, podczas którego uwieczniony został nasz starszy rozbójnik :), a wszystko to w jesiennym klimacie :).


czwartek, 22 października 2015

Łóżeczko Jasia



Przygotowania do narodzin drugiego dziecka wyglądają zupełnie inaczej niż w przypadku starszego rodzeństwa. Po pierwsze niejednokrotnie mamy już sporą część wyprawki po starszaku, a po drugie wiemy co się przydaje, a co nie spełnia swojej roli. Teoretycznie jest nam łatwiej. Właściwie tylko teoretycznie. Chłopaków dzieli jedynie 2 lata i kilka miesięcy, a na rynku dziecięcym pojawiła się masa nowości. Kupując rzeczy dla Jasia wróciłam myślami do łóżeczka nad którym zastanawiałam się kiedy Łukasz miał przyjść na świat. Wtedy nie zdecydowałam się na nie, ale właściwie dlaczego. 


Mowa tu o łóżeczku firmy Stokke. Łóżeczko to rośnie wraz z dzieckiem. Najbardziej podoba mi się mobilność tego sprzętu. Dzięki kółkom nie stanowi problemu przemieszczanie się z maluchem po mieszkaniu. W pierwszym etapie łóżeczko jest na tyle poręczne, że praktycznie wszędzie się zmieści. Jest to ogromny plus w przypadku mieszkań. Nie musimy zaopatrywać się w dodatkowe miejsca do spania dla malca. 

Firma Stokke charakteryzuje się solidnością i przemyślanymi rozwiązaniami. Nie inaczej jest w tym przypadku. W swojej ofercie mają różne warianty kolorystyczne. Ja postawiłam na biel. 

Jak dotąd jest bardzo zadowolona z zakupu. Zresztą ja to sobie mogę być. Najważniejsze jest zdanie najmłodszego, a on ... co tu dużo mówić jest zachwycony - jak widać na załączonym obrazku :).

Zainteresowanych łóżeczkiem oraz innymi produktami firmy Stokke serdecznie zapraszam do sklepu 4kids. Wysoka jakość obsługi oraz pracownicy, którzy doradzą i pomogą przy wyborze to prawdziwe szczęście dla mam. Wszystko to oferuje sklep 4kids. 

poniedziałek, 12 października 2015

Przedstawiamy Jasia

No to w końcu jest z nami!
Drugi dzień "ogarniamy" się w domu.
Wszem i wobec przedstawiam państwu pana Janka 


Już niedługo więcej o tym co u nas słychać :)
Pozdrawiamy!

czwartek, 24 września 2015

10 dni!

No to przed nami gorące odliczanie. Ogłaszamy wszem i wobec, że najmłodszy postanowił odwrócić się i czekamy teraz na moment kiedy zechce panicz wyjść. A czekanie to najgorsze co może być. Tym razem jest kochany starszy brat, który umila ten czas i nie pozwala mamie się nudzić. Bardzo dobrze, bo dni nie biegną tylko galopują ;).

Biorąc pod uwagę, że w pierwszej ciąży z Łukaszem, synek nie pchał się na świat - tym razem też bym obstawiała taki scenariusz. Wszystko się okaże już niedługo. Tak czy siak mamy bliżej niż dalej, więc spędzamy dni na zabawach ze starszym synkiem, a noce na wysypianiu się ;).

czwartek, 3 września 2015

36 tydzień ciąży a tu taka niespodzianka

Powszechnie wiadomo, że planować nic nie można. Rzeczy, sytuacje, które uznawane są za pewniak równie pewnie zmieniają swoje oblicze. Stąd pewnie wzięło się powiedzenie, że chcesz rozśmieszyć Pana Boga to powiedz Mu o swoich planach. Nie inaczej jest z nami w tym ciekawym 36 tygodniu z brzuchem. 



Pod koniec poprzedniego tygodnia myślałam już, że Najmłodszy postanowi zawitać na tym świecie przed czasem. Dostałam silnych skurczy promieniujących od pleców. Na szczęście po jakimś czasie sytuacja się uspokoiła, ale słabsze lub mocniejsze skurcze pozostały. Aż tak bardzo się tym nie przejęłam. Raz, że to już dość wysoko, a dwa w końcu przepowiadające muszą się pojawić. Sytuację ratowała również zbliżająca się wizyta u lekarza, która powinna rozwiać wszelkie niepokoje.

Na szczęście okazało się, że wszystko jest ok, szyjka trzyma pięknie ładnie tylko, że .... . No właśnie. Mój kochany synek postanowił zrobić mamie psikusa i piękną pozycję do wyjścia główką w dół zamienił na mniej komfortową głową do góry. Jest to dość niepokojąca sprawa, bo to już 36 tydzień. Na szczęście lekarz mnie uspokaja, że z racji drugiej ciąży istnieje szansa, że Najmłodszy znajdzie odpowiednią drogę. 

Momentalnie stało się jasne skąd moje "odmienne" brzuchowe odczucia. Do tego ciężej mi się wstaje, niewygodnie leży i ogólnie odczuwam dyskomfort. Widać, że syrki kopiące w dole brzucha są mniej przyjemne od tych znęcających się w górnych częściach mamy. 

Matka jednak nie daje za wygraną i postanowiła uskuteczniać codzienne, długie spacery. Z tej zawziętości wczoraj wyczarowałam 7 km. Zobaczymy jak to uda nam się dzisiaj oraz, czy przyniesie oczekiwane efekty.

wtorek, 25 sierpnia 2015

35 tydzień, czyli tuż, tuż!

Czas wystrzelił jak z procy. To już 35 tydzień. Jeszcze tylko kilka dni, a ciąża będzie donoszona, bo od 36 tygodnia rozpoczynają się widełki kiedy na świat nie przychodzi wcześniak tylko "terminowy" człowiek. Jaki z tego morał - podczas ostatniego miesiąca zamieniam się w tykającą bombę. Nie będzie wiadomo kiedy, co i jak, wszystkiego można się spodziewać. Muszę pomyśleć nad skompletowaniem torby ciążowej. Niech leży i pachnie, ale będzie w pogotowiu dla spokoju sumienia ;).

Na dworze robi się co raz bardziej jesienne powietrze co osobiście bardzo mi odpowiada. Nie znosiłam za dobrze upałów, przede wszystkim moja głowa strajkowała. Teraz nie jest idealnie, ale zdecydowanie lepiej. Problemem jest brak powietrza. Mam wrażenie, że co raz gęstsze jest, a żeby złapać oddech muszę zachowywać się jak parowóz. Wszystko zrzucam na kark rosnącego brzucha i Maluszka, który naciska mi na przeponę, skutecznie utrudniając ciche oddychanie. Trudno w tym tygodniu zachować lekkość i powab :P. 



Wielkim zaskoczeniem tej ciąży jest brak opuchlizny. Może lekka czasami się pojawia, ale nie jest aż tak dokuczliwa kiedy to Łukasz był w brzuchu. Pamiętam, że o tej porze w poprzedniej ciąży miałam już dawno pozdejmowane pierścionki i problemy z dopasowanymi butami. Teraz na palcu nadal jest obrączka i pierścionek, a w butach mogę przebierać. Zobaczymy jak długo taki stan się utrzyma.

Tyle rozpisywania się, bo synek na więcej nie pozwala. Trzeba wracać do obowiązków, ale teraz kiedy upały zelżały obiecuję pojawiać się częściej, a wszystkich zainteresowanych tym co dzieje się u nas odsyłam na naszego Instagrama. Tam codziennie wrzucamy zdjęcia.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...