No to tłusty czwartek nas zaskoczył. I nie mówię tu o ilości pączków, które zjedliśmy, ale o nowych umiejętnościach Łukasza. Jeszcze wczoraj rozpisywałam się o tym, że Młody cały dzień spędza na pełzaniu/czołganiu po dywanie. Mówiłam też, że gdzieś na horyzoncie pojawiają się pierwsze próby raczkowania, ale już po dwóch machnięciach rękami Łukasz rezygnuje z dalszego, tego typu, poruszania się na rzecz opanowanego do perfekcji czołgania. Pisząc to obstawiałam dwa scenariuszem - pierwsze, że syn poprzestanie na pełzakowaniu, a później najzwyczajniej w świecie wstanie i pójdzie (wg legend tak właśnie było ze mną i z mężem). Druga opcja to taka, że Łukasz w końcu zrozumie w jaki sposób ruszać wyprostowanym rękoma, żeby przesuwać się na przód. Szczerze obstawałam, że młody pójdzie w ślady rodziców, a nawet jeśli zacznie raczkować to jeszcze trochę czasu.
Aż tu przyszedł tłusty czwartek. Matka siedzi z kawą i pączkiem, zadowolona, że ma wytłumaczenie na dzisiejsze puste kalorie. Patrzy, a po dywanie nie porusza się już pełzak, a prawdziwy raczek. Tak, tak dzisiaj Łukasz zaczął raczkować. Nie wiem jak to działa :P. Być może Młody wstał i pomyślał, że dzisiaj zacznie raczkować, albo zmotywowały go pączki. W każdy razie - zadziałało. Nie udało mi się jeszcze uwiecznić dokonania na zdjęciu, ale mam za to zdjęcie z jakim zaangażowaniem Łukasz sięgał po pączki ;)
P.S. Ja się dzisiaj zdrowo objadłam pączkami ( w końcu to gwarantuje dobrobyt ;)), a jak sytuacja u Was? :D
brawo!
OdpowiedzUsuńU nas ANtałek się przymierza do tego.
Staje na kolankach już i się gibie.. ciekawe za ile zacznie..
BRAWO !
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Super! Zuch z Łukasza:*
OdpowiedzUsuńBrawa dla małego raczka!
OdpowiedzUsuńGratulujemy!!! Ale zgranie! Coś ten tłusty czwartek ich zmotywował, właśnie napisałam jak się cieszę, że Tymek zaczął raczkować :D Super!
OdpowiedzUsuńPięknie! Brawo dla Łukaszka!!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Lukasza!
OdpowiedzUsuńJa zjadlam wiecej paczkow niz powinnam, ale coz zrobic. To wina meza, bo kupil az 6, a potem dzieci nie chcialy jesc, wiec wszystkie zostaly dla nas... :)
Suuuper:)
OdpowiedzUsuńBrawo dla Łukaszka! My z Krzysiem (jeszcze w wersji 2w1) też zjedliśmy dużo pączków, a jeszcze więcej faworków domowej roboty od Mamy :-)
OdpowiedzUsuńNo kto by do pączka nie pędzil ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za dużo pączków _^_""
OdpowiedzUsuńPS. Składałaś już może deklarację pit? Na kogo oddajesz swój 1%? Myślę o: http://www.podatnik.info/program_do_pit/przekaz_1_procent/fundacja_ewy_blaszczyk_akogo-326891/kontakt
Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuń