wtorek, 28 maja 2013

Tokofobia

Wiele tematów około ciążowych, około porodowych były dla mnie do tej pory nieznane. Dużo jest dla mnie zaskoczeniem. Ostatnio między innymi zadziwił mnie fakt, że wśród przyszłych mam dość często występuje tak wielki lęk przed porodem, że znalazł on swoją nazwę. Tokofobia, bo o niej mówię, nie jest wcale rzadkością. Wyróżnia się tokofobię pierwotną - dotyczącą kobiet, które jeszcze nie były w ciąży oraz tokofobię wtórną. Ta druga występuje w przypadku kobiet, które doznały dużego szoku związanego z ciążą.

Sama tokofobia nie jest wskazaniem do wykonania CC. Kobiety cierpiące na nią wymuszają na lekarzach decyzje o takim przyjściu na świat swoich dzieci bez istnienia wskazań medycznych.

Źródło

Wyczerpujący artykuł na ten temat autorstwa pani dr n. med Barbary Baranowskiej można znaleźć na stronie Rodzić po ludzku. W artykule tym pani dr powołuje się na wiele źródeł.

Dla mnie samej poród jest niewiadomą. Nie wiem czego mam się spodziewać. Znam tylko opowieści i najczęściej są to te najgorsze. Myślę jednak, że nie decydowałabym sama o sposobie przyjścia na świat mojego dziecka ze względu na mój strach. Sama zresztą nie spotkałam przyszłych mam, które aż tak bały się porodu SN (albo nie przyznawały się do tego).

A Wy spotkałyście się z taką fobią? A może same znajdujecie u siebie objawy wskazujące na tokofobię?

18 komentarzy:

  1. ja sie nie spotkalam z tym.. Kazda sie boi porodu. ja juz to przeszlam i teraz w pelni ciesze sie 2 ciaza nie myslac tylko i wyłacznie o porodzie. Bo to jest do przezycia. I duzo zalezy od psychicznego nastawienia kobiety na fakt ze własnie sie zaczyna:) Ja czekalam momentu kiedy bede mowic ze nie dam rady czekalam na ten kryzys ktory wszyscy opowiadali a on wcale nie nadszedl co wiecej bardzo miło wspominam ten czas:P

    OdpowiedzUsuń
  2. ja bałam się okrutnie, ale gdzieś tam z tyłu głowy miałam myśl, że przecież miękka nie jestem, to dam radę i u mnie będzie dobrze...niestety myliłam się (nie chcę Cię straszyć:>ale skoro poruszyłaś temat, to się wypowiem) bo mój poród SN był naprawdę baaardzo bolesny, naprawdę niczego tak bolesnego i okropnego w życiu nie przeżyłam, w dodatku długo dochodziłam do siebie już po (krwiak), więc wspominam to jako straszne przeżycie. Jednak CC to też nie jest bajka z tego co wiem i jak już miałam poród za sobą to cieszyłam się, że nie muszę (jak jedna dziewczyna ze mną na sali) leżeć bez ruchu dobę, nie czuć nic od pasa w dół i nawet nie móc wziąć na ręce swojego dzieciaczka...ale wiadomo różne są wskazania i czasem nie ma się wyboru. Ja myslałam sobie, że co ma być to będzie... życzę Ci żeby Twój poród był możliwie lekki, bo nawet jak ktoś opowiada straszne historie (w tym Ja:P) to przecież Ty możesz mieć raz dwa i po wszystkim:))

    OdpowiedzUsuń
  3. ja się nie bałam, nadal uważam, że pozytywne nastawienie może zdziałać cuda. I wszystko było ok do ostatniego momentu kiedy okazało się, że trzeba ciąć. Nie wiem jak to będzie w drugiej ciąży, pewnie bać się będę, ale z fobią raczej bym tego nie myliła.
    Życzę szczęśliwego, krótkiego rozwiązania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jak wylądowałam jakieś 2 tygodnie przez terminem na porodówce ( fałszywy alarm ) i przeleżałam tam całą noc, kobiety w boksach obok rodziły a ja tego słuchałam - i tak wpadłam w panikę w panikę do tego stopnia, że nie umiałam się uspokoić płakałam non stop i bałam się jak cholera.Aż siostra proponowała, że mi da pieniądze na CC.
    Na szczęście skończyło się dobrze. Co prawa w później okazało się, że muszę mieć CC bo syn waży 4,5 a jak trafiłam do szpitala to kazali mi rodzić naturalnie tu dopiero byłam przerażona jak ja urodzę 4,5 ale się dało :)
    I zaraz po porodzie dziękowałam lekarzom, że nie dopuścili do CC - taka jest przewrotna psychika baby w ciąży :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fobie to zaburzenia mózgowe na które nie mamy wpływu.
    A zwykły strach to nie fobia, tak naprawdę wiele osób zwyczajnie się boi i mogłoby zwalczyć swój lęk.
    Jesli chodzi o tokofobie to nie spotkałam się z żadną kobietą która na to cierpiała czy cierpi, ale tych panikujacych i lękliwych było sporo.
    Ja się zaczęłam bac dopiero na porodówce chociaz przed ciążą nie wyobrazałam sobie porodu SN i chciałam cesarke.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się nie bałam porodu samego w sobie, bałam się bólu, że to będzie taki ból, który mnie zablokuje. I właśnie takie bóle krzyżowe miałam. Na dodatek miałam nieregularną akcję skurczowa i musieli mi podać oksytocynę. I później mi powiedzieli, że jak mam wspomagany oksytocyną poród to nie mogą mi podać nic przeciwbólowego. Ale poród każdej kobiety jest inny, nawet dwa porody u jednej kobiety mogą przebiegać różnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bałam się okropnie. Moja mama miała dwa tragiczne porody a ja jestem jej wierną kopią. Dodatkowo walczyłam o ciąże kilka ładnych lat. Zapytana jak chce rodzić powiedziałam, że przez cc. Lekarz nie widział problemu i tak też sie stało.
    Teraz zastanawiam się co będzie przy drugim dziecku.
    I nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zastanawiałam się nad tym czy mam fobie. Rodziłam 120km poza moim miejscem zamieszkania mimo, że szpital mam pod nosem. Rodziłam ze znieczuleniem bez bólu więc nie bałam się :) I nie martwiłam tym że nie dojadę bo w rzeczywistości nie rodzi się jak na filmach miałam bóle krzyżowe i od pierwszych skurczów do samego porodu minęło jakieś 17h. Poza tym dostałam skierowanie na poród od Profesora prowadzącego moją ciąże na miesiąc przed porodem i mogłam jechać kiedy chciałam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Strach przed porodem jest ogromny i to z wielu powodów - ból, niepokój o dziecko, podejście personelu... Tego nie sposób uniknąć, nawet jeśli ktoś wymusi cc.
    Ja bałam się potwornie, ale ekscytacja na samą myśl, że pojawi się Maleństwo, jest dużo ważniejsza. Byłam na tyle odważna, że wyprosiłam poród SN, chociaż ze względu na wielkość dziecka chcieli mi zrobić cc.
    I nie żałuję ani chwili...

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja porodu nie mogłam się doczekać, wcale się go nie bałam, nie czułam lęku.
    dzięki temu poród trwał ok 8 godzin.
    nie kojarzę bólu.
    myślałam, że będzie to coś gorszego.
    wspominam go bardzo przyjemnie.
    teraz także czekam z niecierpliwością i radością.
    wierzę, że bedzie równie łagpodny i przyjemny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie irytuje przeogromnie fakt, że przyszłe mamy tak bardzo się straszy tymi makabrycznymi opowieściami o porodach z piekła rodem. I robią to inne mamy, jakby nie mogły pomyśleć, że u pierworódki wywołuje to fale różnych ( i raczej nie tych pozytywnych) emocji. Nawet gdyby któryś z moich porodów był okropny to nigdy nie straszyłabym innej mamy. Opowiedziałabym raczej to tak, żeby zwrócić Jej uwagę na pewne kwestie...
    Poród dla każdej mamy to jedna wielka niewiadoma. Nawet jeśli już raz się rodziło. Bo każdy poród jest inny, i o tym trzeba pamiętać! I o czymś jeszcze- że najważniejsze aby mieć poczucie, że jest się w dobrych rękach, mieć zaufanie do lekarza, położnej... Pozdrawiam i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z powyższą opinią. Po co straszyc jak każda inna? Jedne rodzą dłużej, inne szybciej. Jedne moment dochodzą do siebie po SN, inne po CC..

      Usuń
  12. Ja również zgadzam się z Martą W. Co do mnie, to bałam się okropnie bólu, samego porodu może troszkę też. Cięzko było, ale bardzo pozytywnie go wspominam :) Bólu nie czułam, nie pamiętam co było, rodziłam wielkie i obrócone dziecko tylko 8 godzin i nikt nie wierzył, że jestem pierworódką także chyba źle nie było :) Poszłabym raz jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie się wszyscy pytali czy boję się porodu. Nie bałam się. Tak czy siak wiedziałam, że boleć będzie. Podeszłam do tego na luzie, słuchałam rad położnej, na skurczach oddychałam... Doszłam po 17 godzinach do skurczy co minutę, trwały 40 sekund. Decyzja o cc. Przeżyłam 2 porody, żyję, wspominam je ok. Następnego dnia po porodzie mówiłam, że na pewno będę mieć drugie dziecko :D
    Wszystko zależy od nastawienia! Będzie boleć, bo musi, ale warto!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja bólu się nie boję. Ja się boję tej całej otoczki. Ufam sobie na tyle, że wiem, że dam radę z porodem. Ja sobie nie dam rady z presją otoczenia. Dlatego żałuję, że nie będzie mi dane rodzić w domu. Na szczęście w szpitalu będzie przy mnie mąż i własna położna, może to mi pomoże się rozluźnić... mam nadzieję, że uda mi się wykonać ustalony plan i urodzę w pozycji wertykalnej, bez sztucznej oksytocyny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiedziałam, że taki strach ma swoją nazwę. Dobrym sposobem z oswojeniem tego lęku jest wybranie się do szkoły rodzenia. Wtedy już przynajmniej nie powiemy że poród jest dla nas niewiadomą. Niestety ja ze względów okulistycznych będę miała cesarkę, gdyby nie to pewnie nie bez lęku, ale podjęłabym się walki ze swoim strachem. Chyba bardziej boję się sali operacyjnej niż porodówki...

    OdpowiedzUsuń
  16. Wśród matek, które ja znam, są takie, które zdecydowały się na CC (deklaratywnie) nie ze strachu, a z wygody. Nie wiem co tu nazywać wygodą, ale twierdzą że tak jest łatwiej i już. Poród może i łatwiejszy, ale przecież to niepotrzebna nienaturalna ingerencja w organizm. Ja bałabym się zabiegu operacyjnego zdecydowanie bardziej. Nie jest też on dobry dla dziecka, bo przy przeciskaniu się przez drogi rodne wydusza się płyn płodowy z płuc maleństwa. Sama nie bałam się porodu, w ogóle. Myślałam, że może stres złapie mnie w ostatniej chwili, ale jakoś nie. Jedyne, czego się obawiałam, to że nie trafię na dobrą położną i tak się niestety stało. Nie wdając się w szczegóły, zepsuła mi te chwile. Następnym razem wyciągnę kasę choćby spod ziemi, żeby móc być z wybraną położną przez cały poród. Tak czy inaczej Mi już na świecie :) Zapraszam do nas: mamazpowolania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. ja okropnie bałam się porodu, do tego stopnia, że kiedy mój lekarz odmówił mi cesarki przeleżałam w łóżku 2 dni ciągle płacząc i powtarzając że ja nie urodzę, potem zaczęłam szukać innych szpitali które przyjmą mnie i zrobią mi cc pomimo iż nie chodziłam do żadnego z ich lekarzy, w ten sposób zjeździłam chyba ze 3 placówki, wszędzie pomimo mojego lęku chcieli coś jeszcze, co mogłoby być wskazaniem do cesarki, niestety nic takiego wymyślić nie mogłam, tak minęły mi około 3 tyg, w końcu wybił 37tc i na planowanie cesarki zrobiło się za późno, aż do wyjazdu na porodówkę nie mogłam pogodzić się z myślą że mam rodzić naturalnie do czego notabene zostałam zmuszona. Jednak okazało się że nie było tak strasznie, pomimo iż leżałam na łóżku przeszło 12h od odejścia wód. Jako że mój lekarz prowadzący był ordynatorem w szpitalu w którym rodziłam i akurat miał dyżur to dostałam zzo dużo wcześniej niż 'przeciętna' rodząca, potem wspierał mnie do samego końca, nawet został po dyżurze i z perspektywy czasu przyznam, że jestem mu wdzięczna za odmówienie mi cesarki, bo pomimo bólu poród naturalny jest czymś na prawdę fascynującym :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...