O tym, że tak wiele zmieniło się w kwestii porodu przekonuję się bardzo często. Wystarczy, że rozmawiam rówieśnikami mojej mamy, albo z nią samą. Nie mówię już o tym co było wcześniej, ale dwadzieścia kilka lat temu nikt nie pomyślałby o porodzie rodzinnym, a poród aktywny byłby historią z rodzaju science fiction. To jak w tej chwili wygląda opieka nad matką w szpitalu podczas porodu to luksus (nie mówię o niechlubnych wyjątkach i mam nadzieję, że są to jedynie wyjątki!).
Myślałam, że w materii porodowych nowości wymyślono już wszystko, a jednak... . Freebirthing, bo tak nazywa się nowy porodowy trend rozpoczął się oczywiście w USA, a teraz zdobywa także Wielką Brytanię. Jest to zmodernizowany poród w domu. W przypadku Freebirthing'u matka rodzi w domu bez jakiejkolwiek pomocy medycznej, nie ma położnej i nie ma lekarza.
Zwolenniczki takiego porodu mówią, że pozwala on zachować całkowitą intymność w komfortowych domowych warunkach. Tłumaczą, że sam fakt jak wyglądają szpitale (białe kitle, personel medyczne) sprawia, że kobieta czuje się jak chora, a przecież ani ciąża, ani poród chorobą nie są. Panie, które mają już "wolny poród" za sobą mówią, że było to doznanie magiczne, mistyczne, wyjątkowe.
Po zapoznaniu się z "tematem" nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać. Pomysłowość ludzka nie ma granic, tak samo jak głupota i właśnie w takiej kategorii myślę o freebirthing'u. Zgadzam się co do tego, że komfort mamy podczas porodu jest bardzo ważny, ale na prawdę wiele szpitali zapewnia teraz tak cudowną opiekę, że kobieta rodząca nie odczuwa żadnego dyskomfortu. Dbają o najdrobniejszy szczegół, liczą się z każdym słowem. Sama byłam zaskoczona o to, o jakie rzeczy pytali mnie lekarze, pielęgniarki podczas porodu. Tak na prawdę nic nie odbywało się bez mojej wiedzy i bez mojej zgody. Szczerze mówiąc uważam, że kobiety, które myślą o wolnym porodzie, kierują się czysto egoistycznymi pobudkami. Jest przecież tyle sytuacji kiedy o życiu dziecka, matki decyduje szybko, trafnie podjęta decyzja. Będąc w szpitalu wiem, że czuwa nade mną wyszkolony personel. Jestem spokojna, że w razie jakichkolwiek komplikacji zrobią wszystko, żeby nic ani mi, ani dziecku się nie stało. A co w takiej sytuacji (nikomu tego nie życzę) robi zwolenniczka freebirthing'u. Nie ma przecież blisko niej nikogo z personelu medycznego, a zanim dojedzie karetka to mijają cenne minuty.
Szczerze mówiąc moda na tego typu porody przeraża mnie. Dziwię się skąd w ludziach tyle nieodpowiedzialności. Patrząc na to ilu zwolenników doczekał się freebirthing, boję się tego co będzie następne.