wtorek, 23 czerwca 2015

W czasie deszczu dzieci ... nie kupujcie sandałów!

Pora przyznać się do czegoś przed Wami. Nie będzie to łatwa sprawa, więc liczę na wyrozumiałość z Waszej strony. Nie sądziłam, że moja decyzja będzie miała taki oddźwięk. W zeszłym roku już co nieco wskazywało, że temat jest dość wrażliwy, że trzeba uważać i nie ma co za bardzo szaleć. Wtedy pomyślałam, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, czy jakoś tak. O tym w jakim błędzie byłam przekonałam się dopiero w tym roku. No cóż mądry polak po szkodzie.



Wszystko zaczęło się zeszłoroczną, późną wiosną. Wiosną jedynie z nazwy, bo na termometrze ciepłe lato. Wtedy to właśnie od maja zaczęłam pracę. Wtedy nic nie wskazywało na takie upały, a wręcz malowało się deszczowo. Oczywiście przygotowani byliśmy na przyjście lata. W szafie Łukasza czekały już krótkie spodenki, bluzeczki z krótkim rękawem, czyli wszystko stosowne do pogody. Brakowało tylko sandałów, ale przecież był dopiero maj i to jeszcze deszczowy. Tak nas ta pogoda uśpiła, że ostatecznie sandały kupowaliśmy w okolicy lipca. Lipca, który już nie był taki sam. Dzień zakupu był ostatnim super ciepłym, a letnie temperatury zniknęły na jakiś czas. No tak czasami się zdarza - myślałam sobie. Na szczęście po jakimś czasie lato wróciło i buty wykorzystaliśmy.

Ten rok był bardzo podobny do ubiegłego. Znowu zaspałam z sandałami. Tym razem dlatego, że jak już na gwałt poszukiwałam to w sklepach nie było rozmiaru i musiałam się decydować na zakup przez internet. Nie czekałam już tak długo jak w zeszłym roku, a buciki przyszły do nas w połowie czerwca, Jednak w tym miejscu kończą się różnice. Powiem dobitnie. W tym roku również, jak w mordę strzelił, po przyjściu do domu kuriera letnia pogoda zniknęła, a miało być tak pięknie.

Postanowiłam ten fakt przestać w sobie dusić. Mówię, wyluzuj Martyna, w końcu i tak się dowiedzą. Będą miały większe pretensje, że od obcych ludzi niż od Ciebie, głowa do góry i dawaj. Jak widzicie tego roczne załamanie pogody, humory naszych chodzących małych barometrów, nasze słabe samopoczucie, to wszystko i wiele więcej to ... moja sprawa. Poskładałam fakty do kupy i wszystko się zgadza. Mam nadzieję, że moją skruchą przekonam Was do niskiego wymiaru kary. Zastanawiam się tylko jak rozwiązać sprawę letniego obuwia w przyszłym roku... Jakieś pomysły?

5 komentarzy:

  1. Mogłabyś pogodę przepowadać swoją drogą:) 'Jak kupię sandały to upały miną':D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie planujesz przypadkiem zakupu kaloszy? Wstrzymaj się jeszcze trochę, bo nie cierpię upałów i w zasadzie nie mogę doczekać się września (a raczej chwilowo jestem wniebowzięta aurą, tylko mogłoby nieco mniej wiać, bo na naszym osiedlu upiorne przeciągi). ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lavinka - jak bum cyk cyk dzisiaj rozglądałam się za nimi, więc wiesz ;)

      Usuń
  3. Haha słuchaj - było gorąco, nie kupiłam Basi sandałów, bo zwyczajnie czekałam na przelew ( konto bankowe świeciło pustkami ). Przelew doszedł, więc w te pędy zamówiłam sandały. Dwa dni później sandały były w domu. I uwaga - skończyła się piękna pogoda. Sandałki - leżą i jeszcze premiery na polku nie miały...
    Zastanawiam się nad kupnem kaloszy... ale czy ejst sens? przecież jak je kupię, to zaczną się upały :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...