środa, 17 czerwca 2015

Poradniki - nie czytam

Kiedy zobaczymy na teście dwie kreski wszystko się zmienia. Myślę, że nie muszę o tym nikogo przekonywać. Zaczyna się zwariowany bieg, który trwa i trwa, i trwa. 

W dobie internetu przekopujemy jego całą zawartość, żeby ze wszystkim być na czasie. Śledzimy każdy tydzień ciąży, oglądamy nowości na rynku, przyglądamy się innym rodzicom. Nasze rozmowy również są monotematyczne. Jeśli tylko spotykamy się z przyszłymi lub obecnymi mamami, nasze rozmowy spełzają w jednym kierunku. 

W ciągu dziewięciu, a właściwie dziesięciu miesięcy ciąży stajemy się prawdziwymi ekspertami w dziedzinie dzieci, wychowania i wszystkich tematów z tym związanych. Później również staramy się ze wszystkim być na bieżąco, zgodnie z wiekiem naszego maleństwa. 



Nie bez przyczyny używam tutaj liczby mnogiej. Sama również, zarówno w pierwszej ciąży, jak i teraz śledzę wszystko co możliwe. Fakt faktem nie mam już tyle czasu, żeby w pełni poświęcić się swojej dziecięcej pasji, bo dziecię zajmuje mi czas. Mimo to jeśli tylko mam chwilę wolnego to przeglądam, czytam i szukam. 

Jest jedynie jedna sfera, której nie uległam. Nie czytam, nie poszukuję i nie śledzę wszelkiej maści podręczników. Złapałam się na tym kiedy będąc u koleżanek spodziewających się, albo już mających dzieci, zawsze gdzieś znajdował się poradnik. Poradnik "pomagający" przejść matce przez ciążę, przez pierwszy rok życia, przez drugi itd... Być może moja niechęć do tego typu pozycji jest spowodowana tym, że jak dotąd nie trafiłam na nic interesującego. Żadna z książek aż tak bardzo mnie nie zachwyciła oraz nie ułatwiła mi niczego w magiczny sposób. Powiem Wam szczerze, że dostaję wręcz wewnętrznej wysypki, kiedy w moje ręce trafia kolejna genialna książka. Podręczniki powinny mieć w opisie, że są o laniu wody, a rzadko mają cokolwiek wspólnego z fenomenem opisanym na okładce.

Być może moje zdanie jest daleko uogólnione, a sama po prostu nie trafiłam na nic interesującego. Chciałabym jednak, żeby tak było i ktoś w końcu przekonał mnie do literatury dla ciężarówek :). Może w tej ciąży mój światopogląd ulegnie zmianie ;).

3 komentarze:

  1. Nie przeczytałam w życiu ani jednego poradnika:) Nie tylko o macierzyństwie i dzieciach, ale w ogóle:) I chyba mi z tym dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sobie kupiłam w ciąży takie prześmiewcze komiksowe coś o obsłudze niemowlaka i czytałam z przymrużeniem oka. Potem z ciekawości, a nie potrzeby, kupiłam poradnik Tracy Hogg i mi się przydał o tyle, że nabrałąm pewności, że ludzie go może i kupują, ale nigdy nie czytają, bo mało kto wie, co jest w środku. Moje dziecię na zmianę spało i jadło, więc miałam czas przeczytać więcej niż spis treści. Kupiłam też książkę do BLW, bo mi brakowało pomysłów na przestawienie dziecka z papek na pokarmy stałe i mi trochę pomogła, zresztą akurat opylam ją na allegro. Poradniki "jak wychowywać _jakieś tam_ dziecko"? A fuj. Takie ogólne o pielęgnacji niemowląt czy okresie ciąży to może i komu pomogą, ale reszta to sztuka dla sztuki. Większość super metod działa na wszystkie dzieci, prócz naszego oczywiście. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam książkę Kaz Cookie-Ciężarówką przez 9m miesięcy, zwłaszcza dla młodych mam, które pierwszy raz są w ciąży. Trochę śmiesznych obrazków, "kartki z pamiętnika" tydzień po tygodniu ale i praktyczne porady konsultowane z lekarzami.
    VaniliLove

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...