Do tej pory jakoś nie zwracałam uwagi na zmianę czasu. No może nie do końca, bo jednak warto wiedzieć, która godzina, ale uważałam, że ni to parzy, ni to ziębi. Po prostu raz w roku śpimy, albo dłużej ( Alleluja!), albo krócej (O nie!). I tyle! Co to jest ta godzina. Od kilka dni jednak boleśnie przekonuje co to znaczy przestawić czas o godzinę.
Łukasz ma swój plan dnia. A kąpiel o 19.30 i spanie to jest mus! Nie ma wyjścia. Próbowaliśmy modernizować tą godzinę. Wychodziło to tylko nam na złe, bo Młody spał krócej, a budził się o tej samej godzinie (albo i wcześniej) i w złym humorze, bo nie wyspany. Postanowiliśmy nie walczyć, tylko cieszyć się, że jak przychodzi jego godzina to Łukasz praktycznie sam idzie spać.
I tu się zaczyna problem. Obecna godzina 19.30 to dla Łukasza 20.30 i dotrwanie do niej to prawdziwy wyczyn. Do tego wszystkiego problem jest także ze wstawaniem. Dotychczas wstawał o 7:00 - rewelacja. Dla mnie to idealna godzina, bo najpierw ja zdążyłam się ogarnąć do pracy, a wtedy wstawał Łukasz, którego szybko ogarniałam i przekazywałam babci. Teraz wstaje o 6:00. W tygodniu to jeszcze nic takiego. I tak trzeba wstać, a te 30 minut krótszego snu są do przełknięcia. Najgorsze są weekendy. Chyba nikt nie lubi wstawać za wcześnie kiedy tak na prawdę mógłby sobie smacznie pospać.
Z racji swojego rozdrażnienie i przeorganizowania całego dotychczasowego dnia zastanawiam się nad sensem zmiany czasu. Niby kierowane to jest tym, żeby lepiej wykorzystywać promienie słoneczne, ale nie przemawia to za mną. Co z tego, że teraz rano jest w miarę jasno, jak popołudniu robi się co raz szybciej ciemno. Tak czy siak nie unikniemy ciemności, a jedna, stała godzina ułatwi życie rodzicom. AMEN!
Absolutnie się z Tobą zgadzam! Co za różnica czy świecę światło rano czy szybciej wieczorem.. Wychodzi na to samo..
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100% :)
OdpowiedzUsuńa mi jednak zmiana czasu robi różnicę! wolę wstając rano mieć jasno za oknem, a wieczorem i tak szykuję się do snu, więc ciemność mi nie przeszkadza...
OdpowiedzUsuńWczorajszego popołudnia, musiałam kilkanaście razy tłumaczyć najstarszej córce, że nie jest to noc, ale dzień, i ze jeszcze nie jest czas na spanie. OD 17 chciała już iść spać. Udało mi się przetrzymać ją do 19, ale łatwo nie było. A tak, była by pobudka, o trzeciej, czwartej nad ranem :D
OdpowiedzUsuńU nas było to samo...potrzebowaliśmy kilku dni by unormować nasz plan dnia.
OdpowiedzUsuńChyba coś ten czas was wciągnął... :P Gdzie wy? :)
OdpowiedzUsuńja wole mieć chociaż trochę jaśniej z rana, łatwiej mi wstać
OdpowiedzUsuńu nas też był wielki problem ze zmianą czasu, ale już opanowaliśmy sytuację :)
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com
http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=38712441
OdpowiedzUsuńzapraszam, moze cos sie podoba :)
no cóż :) każdy inaczej reaguje na taką zmianę
OdpowiedzUsuńMy do dziś nie możemy poradzić sobie ze zmianą czasu, wieczorem nie ma problemu ale rano wstajemy niestety godzinę wcześniej. Pozdrawiam i zapraszam http://zpamietnikamamy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOj tak, różnica czasu potrafi zdezorganizować plan dnia :)
OdpowiedzUsuńZmiana czasu to zło. Długo nie mogłam się przyzwyczaić. Zapraszam na Naszego nowego bloga http://pod20-tka.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy wpis, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń